Gazety przedwojenne to naprawdę niesamowite źródło wiedzy o często przyziemnych sprawach codzienności mieszkańców Pruszkowa, czasem łudząco podobne do tych dzisiejszych np. problemy na kolei, narzekania na infrastrukturę i inne. Moją uwagę przyciągnął też dział Kronika policyjna. A to z kilku powodów.
Obecne wiadomości o wykroczeniach i przestępstwach w gazetach lokalnych zazwyczaj są podane w „suchy”, formalny sposób, a zasób słów jest także ograniczony. Ktoś jest „podejrzany”, „poszkodowany”, „jest sprawcą”. Znajdziemy też takie sformułowania jak „popełnienie przestępstwa” lub „wykroczenia”, „złamanie przepisów” itp. Możemy przeczytać najczęściej o wypadkach samochodowych, czasem też o kradzieżach, samobójstwach. Przedwojenne kroniki policyjnych nie miały takich sztywnych ram i widać różnicę zarówno w opisie wydarzeń, jak i rodzajach poruszanych spraw.Z tych powodów treści kroniki policyjne z przedwojennego Echa Pruszkowskiego mogą być dla nas zaskakujące.
Po pierwsze, to co się rzuca w oczy na początku to to, że najczęściej poznajemy sprawcę lub ofiarę z imienia i nazwiska. Oczywiście nie było wtedy jeszcze ustawy o ochronie danych osobowych i było to całkiem normalne, że w gazecie pojawiały się imiona i nazwiska zwykłych mieszkańców, także w kronice policyjnej. Nie było to na pewno łatwe dla tych, którzy trafili do takiej kroniki jako sprawcy, a także dla ich rodzin i bliskich. Ciekawym i z dzisiejszego punktu widzenia, mało delikatnym przypadkiem była informacja o popełnieniu samobójstwa przez chorą umysłowo kobietę, którą także przedstawiono z imienia i nazwiska: w Echu Pruszkowskim z dnia 19.12.1923r. czytamy „Dnia 16 XI o godzinie 4- tej rano chora umysłowo Felicja Rejcherówna, przebywająca dla kuracji w Tworkach skorzystała z niedostatecznego dozoru, powiesiła się w klozecie”. Jawność danych osobowych w takiej sytuacji dzisiaj bardzo zaskakuje – nie dość, że szerokie grono czytelników dowiadywało się w ten sposób, że dana osoba popełniła samobójstwo (co było często sprawą tabu w katolickich kręgach), to jeszcze dowiadywali się o chorobie umysłowej, co także nie było i nie jest neutralną informacją. Nazwiska ujawniano także w przypadkach, gdy sprawcami lub ofiarami byli małoletni. Z numeru z 3.05.1923 dowiadujemy się o sprzeczce 10 letniego Klepackiego i 17 letniego Henryka Piętary, która pociągnęła za sobą dalsze konsekwencje: zaatakowanie nożem ojca Klepackiego.
Publicznie informowano także o karach nałożonych z różnych powodów na miejscowych sklepikarzy. W numerze z 21.10.1923 czytamy, że: „Piekarz Szymańczyk, pociągnięty został do odpowiedzialności za pobieranie nadmiernych cen za chleb.” (Echo Pruszkowskie, 21.10.1923). Godne nagany było również handlowanie w święta, czyli także w niedziele i kto dopuścił się tego czynu, także był piętnowany w gazecie. W numerze z 31.12.1923 r. możemy przeczytać nagłówek „Kto handluje w święto?” i wymienione po przecinku kilka nazwisk. Wśród nich przeważają łatwe do rozpoznania nazwiska żydowskie: Wajnrajel Izrael, Wilner Abram, Borensztajn Icek, Zaleman Hersz. Jak wiadomo, Żydzi święto mieli w sobotę i to właśnie w ten dzień religia zakazywała im pracowania, dlatego być może pracując w niedzielę próbowali trochę jednak dorobić, aby nie mieć aż dwóch dni bez zarobku. Najczęściej byli to drobni, biedni kupcy, którym nie wiodło się najlepiej. W każdym razie widać wyraźnie, że kupcy, właściciele sklepów musieli się mieć na baczności, ponieważ oprócz kary pieniężnej lub aresztu musieli uważać, aby wpis na ich temat w kronice policyjnej nie zaszkodził ich interesowi.
Co dzisiaj trochę zabawne i zaskakujące, w gazecie ujawniano także nazwiska tych, którzy nadużywali alkoholu, a nieraz zdarzało się, że autor danego wpisu pozwalał sobie na swój komentarz. W ostatnim numerze z 1923 r. czytamy: „Za nadmierne używanie alkoholu i znajdowanie się w miejscu publicznym w stanie nietrzeźwym sporządzono protokuły na Antoniego Szymczaka, Jana Parasolnika…(…). I mówią ludzie, że wódka jest droga?” Nazwiska bywały ujawniane także we wpisach na temat ciężkich przestępstw takich jak morderstwa, gwałty i inne. Choć nie zawsze podawano nazwiska zarówno przestępcy jak i ofiary. Przykład mamy w numerze z 19.12.1923, podający szczegóły przestępstwa: „Na powracającą z wesela 57-letnią p. R. napadł uczestnik tego samego wesela Włodzimierz Górnicki lat 40 zam. w Warszawie, który ogłuszył ofiarę uderzeniem w głowę, zatkał usta szmatą i dokonał gwałtu.” W numerze z 21.10.1923 znajdujemy natomiast informację o tragicznym w skutkach starciu dwóch mężczyzn na ul. Kościuszki, w której śmiertelnie ucierpiał przez strzał z pistoletu 22 – letni Józef Benda.
Kradzieże zajmowały dość dużo miejsca w ówczesnych kronikach policyjnych. Pisano o kradzieżach rzeczy bardzo różnego typu. Zarówno o tym, że skradziono sygnet, garderobę, torebkę, jak i „znaczną ilość słoniny”. Niektóre z nich mogą nam uświadomić, ze w 1923 r. Pruszków miał jeszcze w sobie dużo ze wsi. W tym roku kradziono, oprócz rzeczy materialnych, także kury, krowy i świnie. W numerze z 31.12.1923 r. znajdujemy informacje o przypadku kradzieży 5 kur i jednej krowy, a w numerze z 1.07.1923 o kradzieży 9 kur oraz 1 wieprza. Inną, typowo wiejską kradzieżą, była kradzież ziemniaków z pola. Zdarzało się też okradanie instytucji opiekujących się dziećmi. W samym tylko roku 1923 dokonano dwóch takich kradzieży. Raz okradziono sierociniec założony przez Janusza Korczaka, czyli „Nasz Dom” przy ul. Cedrowej. W numerze z 21.10.1923 czytamy, że skradziono: „(…) pewną ilość cukru, ubrań dziecięcych i obuwia oraz maszynę do szycia, ogółem na sumę 84 miljony.” Drugi raz okradziono internat: bursę „królowej Jadwigi” (19.12.1923)- „(…) skradziono 3 palta zimowe, kilka ciepłych kaftaników i kilkanaście sukienek – to jest te wszystkie rzeczy, które one uważały za swą najlepszą garderobę i które z wielkim trudem zostały zakupione dla nich przez ubogie rodziny lub Radę Opiekuńczą.” Autor informacji nie krył swojego oburzenia komentując tę kradzież: „Doprawdy zbrodniczość rzezimieszków okradających najuboższe sieroty dochodzi do potworności i wymaga kar najsurowszych na zwyrodniałych przestępców!”
Mimo że w kronice policyjne przeważają krótkie informacje, to zdarzają się też dłuższe historie, które przypominają historie z powieści kryminalnych, a które napisane są nieraz z nutką sarkazmu. Przykładem jest notatka z kroniki policyjnej o tytule „Niedopasowany mąż” (20.05.1923), w którym czytamy, że „pan majster (…) nie odmawiał sobie kieliszeczka, wracając zaś do domu w stanie podnieconym niezbyt grzecznie obchodził się z żoną (…)”. Na koniec dziennikarz puentuje: „jest nadzieja, że da się ją uratować, a wtedy nauczony smutnem doświadczeniem poważny małżonek zmieni swą dotychczasową taktykę.” Całą, jak widać dość długą notatkę, można przeczytać w dodanym zdjęciu wycinka poniżej.
Domowe patologie także często pojawiały się na łamach Echa Pruszkowskiego. Inny przypadek od powyższego został opisany w numerze z 21.10.1923. Czytamy tam, że „Kozłowski zamieszkały pod Tworkami przy ul. Zacisze w domu Zajdycha opuścił troje małych dzieci pozostawiając je bez opieki; matka ich bowiem jest umysłowo chora.” W tym samym numerze jest informacja o pobiciu sublokatora: „Rutecka, zamieszkała we wsi Żbików w domu Knowskiego, pobiła dotkliwie sublokatora Gargulskiego i jego dziecko”. Jak widać sprawy, które obecnie często niestety pozostają w czterech ścianach lub są ujawniane, ale z zatajonymi danymi sprawców i ofiar, wtedy dochodziły do wiadomości sporej części mieszkańców miasta.
Przejrzałam kronikę policyjną tylko z kilku numerów Echa Pruszkowskiego z 1923 r., a jak widać można wiele dowiedzieć się o naprawdę różnych i wielu przypadkach wykroczeń i przestępstw. Było jeszcze wiele innych przykładów, które chętnie bym opisała, ale nie ma tutaj na wszystko miejsca. Problemy i przestępstwa w 1923 były często podobne jak teraz, nadal zdarzają się kradzieże, gwałty, pobicia itp., ale sposób przedstawiania tych informacji był często zupełnie inny.
Gazety przedwojenne to naprawdę niesamowite źródło wiedzy o często przyziemnych sprawach codzienności mieszkańców Pruszkowa, czasem łudząco podobne do tych dzisiejszych np. problemy na kolei, narzekania na infrastrukturę i inne. Moją uwagę przyciągnął też dział Kronika policyjna. A to z kilku powodów.
Obecne wiadomości o wykroczeniach i przestępstwach w gazetach lokalnych...
<p style="text-align: justify;"><strong>Gazety przedwojenne to naprawdę niesamowite źródło wiedzy o często przyziemnych sprawach codzienności mieszkańców Pruszkowa, czasem łudząco podobne do tych dzisiejszych np. problemy na kolei, narzekania na infrastrukturę i inne. Moją uwagę przyciągnął też dział Kronika policyjna. A to z kilku powodów.</strong></p>
<p style="text-align: justify;">Obecne wiadomości o wykroczeniach i przestępstwach w gazetach lokalnych zazwyczaj są podane w "suchy", formalny sposób, a zasób słów jest także ograniczony. Ktoś jest „podejrzany”, „poszkodowany”, „jest sprawcą”. Znajdziemy też takie sformułowania jak „popełnienie przestępstwa” lub „wykroczenia”, „złamanie przepisów” itp. Możemy przeczytać najczęściej o wypadkach samochodowych, czasem też o kradzieżach, samobójstwach. Przedwojenne kroniki policyjnych nie miały takich sztywnych ram i widać różnicę zarówno w opisie wydarzeń, jak i rodzajach poruszanych spraw.Z tych powodów treści kroniki policyjne z przedwojennego Echa Pruszkowskiego mogą być dla nas zaskakujące.</p>
<p style="text-align: justify;">Po pierwsze, to co się rzuca w oczy na początku to to, że najczęściej<strong> poznajemy sprawcę lub ofiarę z imienia i nazwiska.</strong> Oczywiście nie było wtedy jeszcze ustawy o ochronie danych osobowych i było to całkiem normalne, że w gazecie pojawiały się imiona i nazwiska zwykłych mieszkańców, także w kronice policyjnej. Nie było to na pewno łatwe dla tych, którzy trafili do takiej kroniki jako sprawcy, a także dla ich rodzin i bliskich. Ciekawym i z dzisiejszego punktu widzenia, mało delikatnym przypadkiem była informacja o popełnieniu samobójstwa przez chorą umysłowo kobietę, którą także przedstawiono z imienia i nazwiska: w Echu Pruszkowskim z dnia 19.12.1923r. czytamy <em>„Dnia 16 XI o godzinie 4- tej rano chora umysłowo Felicja Rejcherówna, przebywająca dla kuracji w Tworkach skorzystała z niedostatecznego dozoru, powiesiła się w klozecie”</em>. Jawność danych osobowych w takiej sytuacji dzisiaj bardzo zaskakuje – nie dość, że szerokie grono czytelników dowiadywało się w ten sposób, że dana osoba popełniła samobójstwo (co było często sprawą tabu w katolickich kręgach), to jeszcze dowiadywali się o chorobie umysłowej, co także nie było i nie jest neutralną informacją. Nazwiska ujawniano także w przypadkach, gdy sprawcami lub ofiarami byli małoletni. Z numeru z 3.05.1923 dowiadujemy się o sprzeczce 10 letniego Klepackiego i 17 letniego Henryka Piętary, która pociągnęła za sobą dalsze konsekwencje: zaatakowanie nożem ojca Klepackiego.</p><p style="text-align: justify;">Publicznie informowano także o karach nałożonych z różnych powodów na miejscowych sklepikarzy. W numerze z 21.10.1923 czytamy, że: <em>„Piekarz Szymańczyk, pociągnięty został do odpowiedzialności za pobieranie nadmiernych cen za chleb.”</em> (Echo Pruszkowskie, 21.10.1923). Godne nagany było również handlowanie w święta, czyli także w niedziele i kto dopuścił się tego czynu, także był piętnowany w gazecie. W numerze z 31.12.1923 r. możemy przeczytać nagłówek<em> „Kto handluje w święto?”</em> i wymienione po przecinku kilka nazwisk. Wśród nich przeważają łatwe do rozpoznania nazwiska żydowskie: Wajnrajel Izrael, Wilner Abram, Borensztajn Icek, Zaleman Hersz. Jak wiadomo, Żydzi święto mieli w sobotę i to właśnie w ten dzień religia zakazywała im pracowania, dlatego być może pracując w niedzielę próbowali trochę jednak dorobić, aby nie mieć aż dwóch dni bez zarobku. Najczęściej byli to drobni, biedni kupcy, którym nie wiodło się najlepiej. W każdym razie widać wyraźnie, że kupcy, właściciele sklepów musieli się mieć na baczności, ponieważ oprócz kary pieniężnej lub aresztu musieli uważać, aby wpis na ich temat w kronice policyjnej nie zaszkodził ich interesowi.</p><p style="text-align: justify;">Co dzisiaj trochę zabawne i zaskakujące, w gazecie ujawniano także nazwiska tych, którzy nadużywali alkoholu, a nieraz zdarzało się, że autor danego wpisu pozwalał sobie na swój komentarz. W ostatnim numerze z 1923 r. czytamy: „<em>Za nadmierne używanie alkoholu i znajdowanie się w miejscu publicznym w stanie nietrzeźwym sporządzono protokuły na Antoniego Szymczaka, Jana Parasolnika...(...). I mówią ludzie, że wódka jest droga?”</em> Nazwiska bywały ujawniane także we wpisach na temat ciężkich przestępstw takich jak morderstwa, gwałty i inne. Choć nie zawsze podawano nazwiska zarówno przestępcy jak i ofiary. Przykład mamy w numerze z 19.12.1923, podający szczegóły przestępstwa: „<em>Na powracającą z wesela 57-letnią p. R. napadł uczestnik tego samego wesela Włodzimierz Górnicki lat 40 zam. w Warszawie, który ogłuszył ofiarę uderzeniem w głowę, zatkał usta szmatą i dokonał gwałtu.” </em>W numerze z 21.10.1923 znajdujemy natomiast informację o tragicznym w skutkach starciu dwóch mężczyzn na ul. Kościuszki, w której śmiertelnie ucierpiał przez strzał z pistoletu 22 - letni Józef Benda.<em>
</em></p><p style="text-align: justify;"><strong>Kradzieże</strong> zajmowały dość dużo miejsca w ówczesnych kronikach policyjnych. Pisano o kradzieżach rzeczy bardzo różnego typu. Zarówno o tym, że skradziono sygnet, garderobę, torebkę, jak i „znaczną ilość słoniny”. Niektóre z nich mogą nam uświadomić, ze w 1923 r. Pruszków miał jeszcze w sobie dużo ze wsi. W tym roku kradziono, oprócz rzeczy materialnych, także kury, krowy i świnie. W numerze z 31.12.1923 r. znajdujemy informacje o przypadku kradzieży 5 kur i jednej krowy, a w numerze z 1.07.1923 o kradzieży 9 kur oraz 1 wieprza. Inną, typowo wiejską kradzieżą, była kradzież ziemniaków z pola. Zdarzało się też okradanie instytucji opiekujących się dziećmi. W samym tylko roku 1923 dokonano dwóch takich kradzieży. Raz okradziono sierociniec założony przez Janusza Korczaka, czyli „Nasz Dom” przy ul. Cedrowej. W numerze z 21.10.1923 czytamy, że skradziono: <em>„(...) pewną ilość cukru, ubrań dziecięcych i obuwia oraz maszynę do szycia, ogółem na sumę 84 miljony.”</em> Drugi raz okradziono internat: bursę „królowej Jadwigi” (19.12.1923)- <em>„(...) skradziono 3 palta zimowe, kilka ciepłych kaftaników i kilkanaście sukienek – to jest te wszystkie rzeczy, które one uważały za swą najlepszą garderobę i które z wielkim trudem zostały zakupione dla nich przez ubogie rodziny lub Radę Opiekuńczą.”</em> Autor informacji nie krył swojego oburzenia komentując tę kradzież: <em>„Doprawdy zbrodniczość rzezimieszków okradających najuboższe sieroty dochodzi do potworności i wymaga kar najsurowszych na zwyrodniałych przestępców!”</em></p><p style="text-align: justify;">Mimo że w kronice policyjne przeważają krótkie informacje, to zdarzają się też dłuższe historie, które przypominają historie z powieści kryminalnych, a które napisane są nieraz z nutką sarkazmu. Przykładem jest notatka z kroniki policyjnej o tytule „Niedopasowany mąż” (20.05.1923), w którym czytamy, że<em> „pan majster (…) nie odmawiał sobie kieliszeczka, wracając zaś do domu w stanie podnieconym niezbyt grzecznie obchodził się z żoną (...)”</em>. Na koniec dziennikarz puentuje: <em>„jest nadzieja, że da się ją uratować, a wtedy nauczony smutnem doświadczeniem poważny małżonek zmieni swą dotychczasową taktykę.”</em> Całą, jak widać dość długą notatkę, można przeczytać w dodanym zdjęciu wycinka poniżej.</p><p style="text-align: justify;"><strong>Domowe patologie</strong> także często pojawiały się na łamach Echa Pruszkowskiego. Inny przypadek od powyższego został opisany w numerze z 21.10.1923. Czytamy tam, że <em>„Kozłowski zamieszkały pod Tworkami przy ul. Zacisze w domu Zajdycha opuścił troje małych dzieci pozostawiając je bez opieki; matka ich bowiem jest umysłowo chora.”</em> W tym samym numerze jest informacja o pobiciu sublokatora: <em>„Rutecka, zamieszkała we wsi Żbików w domu Knowskiego, pobiła dotkliwie sublokatora Gargulskiego i jego dziecko”</em>. Jak widać sprawy, które obecnie często niestety pozostają w czterech ścianach lub są ujawniane, ale z zatajonymi danymi sprawców i ofiar, wtedy dochodziły do wiadomości sporej części mieszkańców miasta.</p><p style="text-align: justify;">Przejrzałam kronikę policyjną tylko z kilku numerów Echa Pruszkowskiego z 1923 r., a jak widać można wiele dowiedzieć się o naprawdę różnych i wielu przypadkach wykroczeń i przestępstw. Było jeszcze wiele innych przykładów, które chętnie bym opisała, ale nie ma tutaj na wszystko miejsca. Problemy i przestępstwa w 1923 były często podobne jak teraz, nadal zdarzają się kradzieże, gwałty, pobicia itp., ale sposób przedstawiania tych informacji był często zupełnie inny.</p>
AngelikaSobańskaangelique.sobanska@gmail.comEditorStudentka socjologii ostatniego roku. Działam w wolontariacie, a od niedawna także w harcerstwie. Interesuję się historią Pruszkowa, dlatego ta tematyka często pojawia się w moich artykułach. Moje miasto poznaje najchętniej poprzez książki historyczne i wspomnieniowe, ale także spacerując i odwiedzając ciekawe zakamarki Pruszkowa.Pruszków Mówi - Obywatelski Portal Publicystyczny
Studentka socjologii ostatniego roku. Działam w wolontariacie, a od niedawna także w harcerstwie. Interesuję się historią Pruszkowa, dlatego ta tematyka często pojawia się w moich artykułach. Moje miasto poznaje najchętniej poprzez książki historyczne i wspomnieniowe, ale także spacerując i odwiedzając ciekawe zakamarki Pruszkowa.
Pruszków Mówi - Obywatelski Portal PublicystycznyDla nas każdy temat jest ważny - Pruszków, Brwinów, Piastów, Komorów, Michałowice, Nadarzyn i Raszynhttps://www.pruszkowmowi.pl2024