(c) Google
(c) Google

W Żorach się udało, może u nas też się uda? Darmowa komunikacja miejska powoduje większe koszty w budżecie miasta, a to od jego wielkości i ilości dotacji zależy, czy dany projekt się uda. Już teraz Pruszków dopłaca 4,8 mln złotych do lokalnej komunikacji zbiorowej, a koszty jej prowadzenia przy braku biletów to jakieś 9-10 mln. A to przy obecnym deficycie miasta – dwadzieścia kilka milionów złotych – jest nierealne. Nie będzie sponsorów ani dobrodziejów, którzy dadzą na taką inwestycję, więc raczej możemy włożyć to między bajki.

Aby jednak coś darmowego było, najpierw musi to w ogóle być. Z Malich i Tworek np. nie ma żadnej komunikacji w kierunku centrum Pruszkowa poza WKD, która jednak nie jest wystarczającym połączeniem. Jest jeden przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają wyłącznie gimbusy do Zespołu Szkół w Michałowicach, a to dla 5tysięcznego osiedla praktyczny brak skomunikowania z resztą Pruszkowa, wręcz izolację tego fragmentu miasta, co widać – mieszkańcy nie korzystają z pruszkowskich szkół, wszystko, co się da, albo do Piastowa, albo do Warszawy, a do centrum miasta jadą tylko, jeśli muszą.

Dla mieszkańca Malich często nie ma czegoś takiego, jak Pruszków, źle się kojarząca nazwa zbiorcza z blokowiskami. Mieszka na Malichach, w dzielnicy willi i domów jednorodzinnych! Być może nawet poza oficjalnymi granicami Pruszkowa, w Green Parku, na Zielonej lub Czarnieckiego. Jeśli jedzie na zakupy, to pojedzie do Janek, Piastowa, ale nie Pruszkowa. Brak kontaktu miasta z Malichami poza dwiema drogami, ich swoista „separacja” od miasta powoduje, że mieszkańcy często nie identyfikują się z Pruszkowem, ale Warszawą. Nie zna się na mieście, nie wie co gdzie jest, nie wchodzi nigdzie do sklepów, najwyżej przejeżdza przez miasto.

Separacja ta postępuje. Niestety, ale coraz więcej mieszkańców Malich odwraca się od ich małego miasta powiatowego w kierunku miasta stołecznego, a swój dom traktują jako sypialnię, gdzie wychodzą z domów na WKD/wyjeźdzają pociągiem do Warszawy i tyle, nie interesują się w ogóle sprawami Pruszkowa. W przyszłości może się okazać, że czy poprzez maliskie stowarzyszenie, czy poprzez inne organizacje pojawi się ruch separatystyczny, oddzielający tą odrębną część od Pruszkowa. Bo więzi z naszym miastem Malichanie zazwyczaj dużych nie mają.

Ale jak temu zapobiec? Zapraszam do dyskusji :-).

Komunikacja w Pruszkowie, czyli izolacja Malich Kacper Borowiecki AktualnościKacper BorowieckiMalichyMiastoPruszkówTransport
W Żorach się udało, może u nas też się uda? Darmowa komunikacja miejska powoduje większe koszty w budżecie miasta, a to od jego wielkości i ilości dotacji zależy, czy dany projekt się uda. Już teraz Pruszków dopłaca 4,8 mln złotych do lokalnej komunikacji zbiorowej, a koszty jej prowadzenia przy...
<p style="text-align: justify">W Żorach się udało, może u nas też się uda? Darmowa komunikacja miejska powoduje większe koszty w budżecie miasta, a to od jego wielkości i ilości dotacji zależy, czy dany projekt się uda. Już teraz Pruszków dopłaca 4,8 mln złotych do lokalnej komunikacji zbiorowej, a koszty jej prowadzenia przy braku biletów to jakieś 9-10 mln. A to przy obecnym deficycie miasta - dwadzieścia kilka milionów złotych - jest nierealne. Nie będzie sponsorów ani dobrodziejów, którzy dadzą na taką inwestycję, więc raczej możemy włożyć to między bajki.</p> <p style="text-align: justify">Aby jednak coś darmowego było, najpierw musi to w ogóle być. Z Malich i Tworek np. nie ma żadnej komunikacji w kierunku centrum Pruszkowa poza WKD, która jednak nie jest wystarczającym połączeniem. Jest jeden przystanek autobusowy, z którego odjeżdżają wyłącznie gimbusy do Zespołu Szkół w Michałowicach, a to dla 5tysięcznego osiedla praktyczny brak skomunikowania z resztą Pruszkowa, wręcz izolację tego fragmentu miasta, co widać - mieszkańcy nie korzystają z pruszkowskich szkół, wszystko, co się da, albo do Piastowa, albo do Warszawy, a do centrum miasta jadą tylko, jeśli muszą.</p> <p style="text-align: justify">Dla mieszkańca Malich często nie ma czegoś takiego, jak Pruszków, źle się kojarząca nazwa zbiorcza z blokowiskami. Mieszka na Malichach, w dzielnicy willi i domów jednorodzinnych! Być może nawet poza oficjalnymi granicami Pruszkowa, w Green Parku, na Zielonej lub Czarnieckiego. Jeśli jedzie na zakupy, to pojedzie do Janek, Piastowa, ale nie Pruszkowa. Brak kontaktu miasta z Malichami poza dwiema drogami, ich swoista "separacja" od miasta powoduje, że mieszkańcy często nie identyfikują się z Pruszkowem, ale Warszawą. Nie zna się na mieście, nie wie co gdzie jest, nie wchodzi nigdzie do sklepów, najwyżej przejeżdza przez miasto.</p> <p style="text-align: justify">Separacja ta postępuje. Niestety, ale coraz więcej mieszkańców Malich odwraca się od ich małego miasta powiatowego w kierunku miasta stołecznego, a swój dom traktują jako sypialnię, gdzie wychodzą z domów na WKD/wyjeźdzają pociągiem do Warszawy i tyle, nie interesują się w ogóle sprawami Pruszkowa. W przyszłości może się okazać, że czy poprzez maliskie stowarzyszenie, czy poprzez inne organizacje pojawi się ruch separatystyczny, oddzielający tą odrębną część od Pruszkowa. Bo więzi z naszym miastem Malichanie zazwyczaj dużych nie mają.</p> <p style="text-align: justify">Ale jak temu zapobiec? Zapraszam do dyskusji :-).</p>