Pamiętacie koncerty rockowe w Pruszkowie? A może przestaliśmy już grać i obawiamy się, że te czasy mogą nie wrócić? Czy tworzyła się w tedy prawdziwa pruszkowska alternatywna społeczność? Czy byliśmy odbiorcami a może twórcami?

Pamiętam doskonale te dobre czasy, gdy wszyscy czekali do piątku albo soboty by wspólnie ze znajomymi wpaść do MOK-u w Pruszkowie i posłuchać koncertów zespołów z Pruszkowa i okolic. Tymi weekendami się żyło, dobra zabawa, znajomi i muzyka, która nadal jest legendą w Pruszkowie. Nawet mój dawny sąsiad był członkiem jednej kultowej kapeli, która tam grała. Wiele osób bardzo dobrze wspomina te czasy i chętnie przyszłoby ponownie jeżeli byłaby taka możliwość. Właśnie? Czy jest taka możliwość?

Zrzut ekranu 2014-02-28 o 00.07.11

Muszę przyznać, że nie  chodziło tylko o muzykę, chociaż wiadomo, że głównie tak. Tam zbierała się młodzież, która miała coś do powiedzenia, chciała grać, chciała istnieć, chciała coś nam przekazać… Byłam z nimi w każdy weekend, obserwowałam i bawiłam się fantastycznie. Zapragnęłam podobnie jak inni, móc tworzyć i otwierać się przed ludźmi, dawać i otrzymywać.

Historia potoczyła się szybko. Musiałam szybko znaleźć jakiś zespół i zacząć śpiewać. Już wcześniej o tym myślałam. Jako małe dziecko, chciałam ale niestety w Pruszkowie były domy kultury i szkoły muzyczne, jednak nie miejsca dla solistów wyłącznie. Od początku wiedziałam jedno, ja będę śpiewać i tylko śpiewać!!! Znalazłam.  Zaczęłam od zespołu. Bez przygotowania i techniki początki były trudne. Nauka jednak nie szła w las, ponieważ mając zaledwie 16 lat poznałam mojego przyszłego gitarzystę. Jak usłyszałam przypadkiem jak gra, wiedziałam… Ja muszę z nim grać. I tak się stało. Wiele zespołów tworzyłam, zmieniałam, szukałam, opłakiwałam. Organizacje miałam w jednym paluszku. Z każdym dniem cel stawał się bardziej realny, cudownie rzeczywisty. Wokal przechodził wiele ale wytrzymał eksperymenty i złe maniery. Wrócił na dobry tor parę lat później. Zaczęła się intensywna nauka. Nigdy nie uważałam się za wielką gwiazdę, chociaż z mogło to tak wyglądać. Zagrałam w końcu koncert w Moku.

Był to pierwszy i zarazem ostatni koncert z tamtym składem muzycznym. Na Próbie powiedziałam tak:

Wiecie co gramy koncert za 2 tygodnie.”   A oni an to:   „ Żartujesz? My nic nie umiemy?”. Mieli 2 tygodnie i musieli dać rade. I dali.

Nigdy nie doszłabym do tego etapu gdyby nie wiara, upór i wytrwałość. Pozostawiłam po sobie wiele tekstów i nadal je tworze. Zorganizowałam wiele prób i poznałam wielu muzyków z Pruszkowa i okolic. Występowałam gościnnie na koncercie kapeli niemieckiej na Dniach Pruszkowa, śpiewałam i śpiewam w zespole Kamyk w Pruszkowie. Organizuje Jam Session co miesiąc w paru miejscach.  Stworzyłam własny profil muzyczny na facebooku. I wiecie co? Koncerty w Moku dały mi tę siłę, dały nadzieje i możliwości, dały sygnał o mojej przyszłości. Dlatego uważam, że to, co kiedyś miało miejsce w Miejskim Ośrodku Kultury w Pruszkowie miało sens i na zawsze będzie czymś do czego będę wracać, choćby dlatego by uwierzyć, że można i w duchu westchnąć… Zagrałabym tam jeszcze raz z miłą chęcią.

ROCK w Pruszkowiehttp://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/Zrzut-ekranu-2014-02-28-o-00.07.11.pnghttp://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/Zrzut-ekranu-2014-02-28-o-00.07.11-300x300.png Bernika Witkowska Berenika WitkowskaKultura,,,,,,,,
Pamiętacie koncerty rockowe w Pruszkowie? A może przestaliśmy już grać i obawiamy się, że te czasy mogą nie wrócić? Czy tworzyła się w tedy prawdziwa pruszkowska alternatywna społeczność? Czy byliśmy odbiorcami a może twórcami?Pamiętam doskonale te dobre czasy, gdy wszyscy czekali do piątku albo soboty by wspólnie ze znajomymi wpaść do MOK-u...
<p style="text-align: justify;">Pamiętacie koncerty rockowe w Pruszkowie? A może przestaliśmy już grać i obawiamy się, że te czasy mogą nie wrócić? Czy tworzyła się w tedy prawdziwa pruszkowska alternatywna społeczność? Czy byliśmy odbiorcami a może twórcami?<span style="line-height: 1.5em;"> </span></p> <p style="text-align: justify;"></p> <p style="text-align: justify;">Pamiętam doskonale te dobre czasy, gdy wszyscy czekali do piątku albo soboty by wspólnie ze znajomymi wpaść do MOK-u w Pruszkowie i posłuchać koncertów zespołów z Pruszkowa i okolic. Tymi weekendami się żyło, dobra zabawa, znajomi i muzyka, która nadal jest legendą w Pruszkowie. Nawet mój dawny sąsiad był członkiem jednej kultowej kapeli, która tam grała. Wiele osób bardzo dobrze wspomina te czasy i chętnie przyszłoby ponownie jeżeli byłaby taka możliwość. Właśnie? Czy jest taka możliwość?</p> <p style="text-align: justify;"></p> <p style="text-align: justify;"><a href="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/Zrzut-ekranu-2014-02-28-o-00.07.11.png"><img class="size-full wp-image-761 alignright" alt="Zrzut ekranu 2014-02-28 o 00.07.11" src="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/Zrzut-ekranu-2014-02-28-o-00.07.11.png" width="429" height="374" /></a></p> <p style="text-align: justify;">Muszę przyznać, że nie  chodziło tylko o muzykę, chociaż wiadomo, że głównie tak. Tam zbierała się młodzież, która miała coś do powiedzenia, chciała grać, chciała istnieć, chciała coś nam przekazać... Byłam z nimi w każdy weekend, obserwowałam i bawiłam się fantastycznie. Zapragnęłam podobnie jak inni, móc tworzyć i otwierać się przed ludźmi, dawać i otrzymywać.</p> <p style="text-align: justify;">Historia potoczyła się szybko. Musiałam szybko znaleźć jakiś zespół i zacząć śpiewać. Już wcześniej o tym myślałam. Jako małe dziecko, chciałam ale niestety w Pruszkowie były domy kultury i szkoły muzyczne, jednak nie miejsca dla solistów wyłącznie. Od początku wiedziałam jedno, ja będę śpiewać i tylko śpiewać!!! Znalazłam.  Zaczęłam od zespołu. Bez przygotowania i techniki początki były trudne. Nauka jednak nie szła w las, ponieważ mając zaledwie 16 lat poznałam mojego przyszłego gitarzystę. Jak usłyszałam przypadkiem jak gra, wiedziałam... Ja muszę z nim grać. I tak się stało. Wiele zespołów tworzyłam, zmieniałam, szukałam, opłakiwałam. Organizacje miałam w jednym paluszku. Z każdym dniem cel stawał się bardziej realny, cudownie rzeczywisty. Wokal przechodził wiele ale wytrzymał eksperymenty i złe maniery. Wrócił na dobry tor parę lat później. Zaczęła się intensywna nauka. Nigdy nie uważałam się za wielką gwiazdę, chociaż z mogło to tak wyglądać. Zagrałam w końcu koncert w Moku.</p> <p style="text-align: justify;">Był to pierwszy i zarazem ostatni koncert z tamtym składem muzycznym. Na Próbie powiedziałam tak:</p> <p style="text-align: justify;">„<i>Wiecie co gramy koncert za 2 tygodnie.</i>”   A oni an to:   „ <i>Żartujesz? My nic nie umiemy</i>?”. Mieli 2 tygodnie i musieli dać rade. I dali.</p> <p style="text-align: justify;">Nigdy nie doszłabym do tego etapu gdyby nie wiara, upór i wytrwałość. Pozostawiłam po sobie wiele tekstów i nadal je tworze. Zorganizowałam wiele prób i poznałam wielu muzyków z Pruszkowa i okolic. Występowałam gościnnie na koncercie kapeli niemieckiej na Dniach Pruszkowa, śpiewałam i śpiewam w zespole Kamyk w Pruszkowie. Organizuje Jam Session co miesiąc w paru miejscach.  Stworzyłam własny profil muzyczny na facebooku. I wiecie co? Koncerty w Moku dały mi tę siłę, dały nadzieje i możliwości, dały sygnał o mojej przyszłości. Dlatego uważam, że to, co kiedyś miało miejsce w Miejskim Ośrodku Kultury w Pruszkowie miało sens i na zawsze będzie czymś do czego będę wracać, choćby dlatego by uwierzyć, że można i w duchu westchnąć... Zagrałabym tam jeszcze raz z miłą chęcią.</p>