Pruszków – miasto średniej wielkości (ok. 65 tys. mieszkańców) – miasto, w którym mieszkam od zawsze. Miasto, w którym żyję, funkcjonuję i obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość. Losy Pruszkowa w dużej mierze zależne są od Warszawy, jako że wpływy, które do nas dochodzą w większości inspirowane są życiem stolicy. Warszawa to miejsce pracy, zagłębie rozrywki, mody, a wreszcie centrum władzy. Mieszkańcy Pruszkowa od lat korzystają ze wszystkich dobrodziejstw stolicy, a niektórzy stanowią dla władzy, partii czy koncernów zaplecze kadrowe. Są to w większości mieszkańcy, którzy w pędzie swojego codziennego życia nie pamiętają Żydów, a ich zainteresowanie taką tematyką jest niewielkie.

Nasza wspólna historia

Przed laty, jako uczennica liceum dowiedziałam się o cmentarzu żydowskim w naszym mieście. Każdego lata przyjeżdżała tu młodzież z Niemiec i z pomocą młodzieży szkolnej z Pruszkowa rewitalizowali to miejsce. Przyglądałam się tym działaniom z zainteresowaniem i cieszyłam się, że powstaje ciekawy obiekt, świadczący o przeszłym życiu miasta, w którym żyję. Dopiero Marian Skwara – historyk i publicysta odkrył prawdę, wydając książkę pt. „Pruszkowscy Żydzi”. Z niej właśnie dowiedziałam się jak wyglądało miasto przed II wojną światową, jakie były zakłady – ważne dla ówczesnego przemysłu i handlu i czyją były własnością. Otóż, centrum miasta zamieszkiwali niegdyś bogaci Żydzi, zatrudniający w swoich zakładach zarówno Polaków jak i Żydów z miasta i okolic. W mieście działały szkoły, domy opieki, a wybitny pisarz i pedagog Janusz Korczak założył tu swój pierwszy dom dla ubogich żydowskich dzieci.
Im bardziej wgłębiałam się w tematykę żydowską, tym bardziej byłam dumna ze swojego miasta, ale i zdziwiona, że po 2000 roku w mieście nie ma praktycznie nikogo pochodzenia żydowskiego, że ludzie niechętnie i niewiele o tym mówią.


Tutejsi

W 2012 roku młoda mieszkanka Pruszkowa Alicja Plachówna-Vasilevska uzyskała stypendium od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację filmu dokumentalnego o Żydach z Pruszkowa pt. „Tutejsi”. Oglądałam ten film 3 razy, podziwiałam autorkę za umiejętności poszukiwawcze i realizatorskie. Co ciekawe – wszystkie projekcje w mieście cieszyły się ogromnym powodzeniem w publiczności, która podejmowała żywą dyskusję i opowiadała różne historie – często przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przeprowadziłam kilka rozmów z realizatorką tego filmu i zaczęłam zadawać sobie pytania dotyczące historii tej społeczności w Pruszkowie. Szczególnie zainteresowały mnie losy poszczególnych żydowskich mieszkańców Pruszkowa, ale zdobycie takich informacji było bardzo trudne. Dowiedziałam się, że co prawda niezwykle rzadko, ale że w naszym mieście pojawiają się Żydzi na co dzień mieszkający w Izraelu, Kanadzie, czy Ameryce i spotykają się z władzami miasta. Po co? Najczęściej poszukują tu swoich korzeni. W dwóch takich spotkaniach nawet uczestniczyłam. Widziałam łzy smutku i radości, ale było w tym coś intrygującego.. To nie były spotkania ludzi, którzy się znają; dawnych żydowskich kamienic już tutaj nie ma, więc w moim mniemaniu dla odwiedzających Pruszków Żydów jest to spełnienie obowiązku wobec swoich przodków. W mieście zachowało się do dzisiaj bardzo mało pożydowskiej architektury, dawne kamieniczki zostały uwspółcześnione, a ich wygląd dnia dzisiejszego niczym nie przypomina tego, co było kiedyś.

Historię mojego miasta niezaprzeczalnie współtworzyli również Żydzi, nie wstydzę się tego, a wręcz przeciwnie – ponieważ kocham swoje rodzinne miasto, ciekawi mnie jego rozwój, ludzie i historia, dlatego też postanowiłam zadać kilka pytań mieszkańcom miasta dowiedzieć się od nich co myślą i co czują na hasło: „Żydzi”. Szczególnie zależało mi na określeniu i wyłuskaniu z tych wypowiedzi pewnych mitów i stereotypów, które towarzyszą nam od wielu, wielu lat.
W celu unormowania pojęć opracowałam zestaw pytań, na które respondenci mi odpowiadali. Dostarczyło mi to niewielkiego materiału, ale stanowić to będzie początek do szerszych badań socjologicznych w mieście.

Pokoleniowe różnice

Z pytań, które zadałam moim respondentom i z ich odpowiedzi jednoznacznie wynika, że nie są oni (na szczęście) antysemitami, jednak mam wątpliwości co do ich postrzegania przejawów dyskryminacji. Zauważyłam pewne różnice w postrzeganiu szeroko pojętego tematu Żydów przez ludzi młodych i starszych. Inne poglądy reprezentowały osoby, które przeżyły czasy wojny, a inne zdanie miały osoby, które o Żydach i ich losach słyszały tylko z książek lub internetu. Wielu z nich nigdy nie znało żadnego Żyda, a własne poglądy ma wykreowane wyłącznie na podstawie historii i paru przypadkowych źródeł literackich. Czy żart o Żydach może być przejawem dyskryminacji? Według pytanych przeze mnie młodych osób: NIE, bo jak mówią „przecież to jest śmieszne”. A teraz zastanówmy się… czy w naszym społeczeństwie żarty o Polakach ginących w fabrykach śmierci też by nas bawiły? Pytanie retoryczne.
Na żarty dotyczące pogromu Żydów nie zareagowaliby śmiechem moi starsi rozmówcy. Oni, w przeciwieństwie do tych młodych, znali i nadal znają Żydów i ogromnym brakiem szacunku byłaby wesoła reakcja na tak straszne słowa. Dla nich rozróżnianie ludzi na Żyda i Nie-Żyda jest bez sensu, bo „to człowiek jak każdy inny” – jak twierdzi moja 83-letnia rozmówczyni.

Zauważyłam, że w przypadku Żydów młodzi ludzie myślą stereotypowo, a wynika to prawdopodobnie z ich niewiedzy i nieznajomości innych. Na co dzień, w środku naszego miasta i nie tylko ciężko jest zauważyć zwykłego, szarego człowieka pochodzenia żydowskiego. Młodym ludziom wydaje się, że każdy Żyd ma pejsy i po tym można go poznać, co brzmi zresztą całkiem zabawnie. Wielu nie rozróżnia Żyda od żyda. Jednak czego oczekiwać od społeczeństwa, które praktycznie w ogóle nie jest edukowane w tym zakresie?

Mimo, że młodzi ludzie, z którymi miałam okazję porozmawiać nigdy nie żyli w specjalnej zażyłości z nikim pochodzenia żydowskiego, a jeśli już kogoś znali, to raczej pobieżnie, to usłyszałam od nich wiele stwierdzeń opartych głównie na powielanych przez lata stereotypach. W telewizji, w pracy, w szkole, w bufecie na pewno każdemu z nas zdarza się słyszeć: „Nie bądź Żyd”. Dlaczego to popularyzujemy i dlaczego dalej powielamy stwierdzenia, których tak naprawdę sensu nie znamy – tego nie wiem do tej pory, ale śmiem twierdzić, że to się kiedyś zmieni.

Pod jednym warunkiem: że zmienimy się i my.

Żyd – Wasz, czy nasz – człowiek?https://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/12/zyd.jpghttps://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/12/zyd-300x300.jpg Paulina Położyńska HistoriaKulturaPaulina PołożyńskaPolecanePruszków,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Pruszków – miasto średniej wielkości (ok. 65 tys. mieszkańców) – miasto, w którym mieszkam od zawsze. Miasto, w którym żyję, funkcjonuję i obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość. Losy Pruszkowa w dużej mierze zależne są od Warszawy, jako że wpływy, które do nas dochodzą w większości inspirowane są życiem stolicy. Warszawa...
<span style="font-size: 14pt;">Pruszków – miasto średniej wielkości (ok. 65 tys. mieszkańców) – miasto, w którym mieszkam od zawsze. Miasto, w którym żyję, funkcjonuję i obserwuję otaczającą mnie rzeczywistość. Losy Pruszkowa w dużej mierze zależne są od Warszawy, jako że wpływy, które do nas dochodzą w większości inspirowane są życiem stolicy. Warszawa to miejsce pracy, zagłębie rozrywki, mody, a wreszcie centrum władzy. Mieszkańcy Pruszkowa od lat korzystają ze wszystkich dobrodziejstw stolicy, a niektórzy stanowią dla władzy, partii czy koncernów zaplecze kadrowe. Są to w większości mieszkańcy, którzy w pędzie swojego codziennego życia nie pamiętają Żydów, a ich zainteresowanie taką tematyką jest niewielkie.</span><strong><span style="font-size: 14pt;">Nasza wspólna historia</span></strong><span style="font-size: 14pt;">Przed laty, jako uczennica liceum dowiedziałam się o cmentarzu żydowskim w naszym mieście. Każdego lata przyjeżdżała tu młodzież z Niemiec i z pomocą młodzieży szkolnej z Pruszkowa rewitalizowali to miejsce. Przyglądałam się tym działaniom z zainteresowaniem i cieszyłam się, że powstaje ciekawy obiekt, świadczący o przeszłym życiu miasta, w którym żyję. Dopiero Marian Skwara – historyk i publicysta odkrył prawdę, wydając książkę pt. „Pruszkowscy Żydzi”. Z niej właśnie dowiedziałam się jak wyglądało miasto przed II wojną światową, jakie były zakłady – ważne dla ówczesnego przemysłu i handlu i czyją były własnością. Otóż, centrum miasta zamieszkiwali niegdyś bogaci Żydzi, zatrudniający w swoich zakładach zarówno Polaków jak i Żydów z miasta i okolic. W mieście działały szkoły, domy opieki, a wybitny pisarz i pedagog Janusz Korczak założył tu swój pierwszy dom dla ubogich żydowskich dzieci. </span> <span style="font-size: 14pt;"> Im bardziej wgłębiałam się w tematykę żydowską, tym bardziej byłam dumna ze swojego miasta, ale i zdziwiona, że po 2000 roku w mieście nie ma praktycznie nikogo pochodzenia żydowskiego, że ludzie niechętnie i niewiele o tym mówią.</span><strong><span style="font-size: 14pt;"> Tutejsi</span></strong><span style="font-size: 14pt;">W 2012 roku młoda mieszkanka Pruszkowa <strong>-</strong> Alicja Plachówna-Vasilevska uzyskała stypendium od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację filmu dokumentalnego o Żydach z Pruszkowa pt. „Tutejsi”. Oglądałam ten film 3 razy, podziwiałam autorkę za umiejętności poszukiwawcze i realizatorskie. Co ciekawe – wszystkie projekcje w mieście cieszyły się ogromnym powodzeniem w publiczności, która podejmowała żywą dyskusję i opowiadała różne historie – często przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przeprowadziłam kilka rozmów z realizatorką tego filmu i zaczęłam zadawać sobie pytania dotyczące historii tej społeczności w Pruszkowie. Szczególnie zainteresowały mnie losy poszczególnych żydowskich mieszkańców Pruszkowa, ale zdobycie takich informacji było bardzo trudne. Dowiedziałam się, że co prawda niezwykle rzadko, ale że w naszym mieście pojawiają się Żydzi na co dzień mieszkający w Izraelu, Kanadzie, czy Ameryce i spotykają się z władzami miasta. Po co? Najczęściej poszukują tu swoich korzeni. W dwóch takich spotkaniach nawet uczestniczyłam. Widziałam łzy smutku i radości, ale było w tym coś intrygującego.. To nie były spotkania ludzi, którzy się znają; dawnych żydowskich kamienic już tutaj nie ma, więc w moim mniemaniu dla odwiedzających Pruszków Żydów jest to spełnienie obowiązku wobec swoich przodków. W mieście zachowało się do dzisiaj bardzo mało pożydowskiej architektury, dawne kamieniczki zostały uwspółcześnione, a ich wygląd dnia dzisiejszego niczym nie przypomina tego, co było kiedyś.</span><span style="font-size: 14pt;">Historię mojego miasta niezaprzeczalnie współtworzyli również Żydzi, nie wstydzę się tego, a wręcz przeciwnie - ponieważ kocham swoje rodzinne miasto, ciekawi mnie jego rozwój, ludzie i historia, dlatego też postanowiłam zadać kilka pytań mieszkańcom miasta dowiedzieć się od nich co myślą i co czują na hasło: „Żydzi”. Szczególnie zależało mi na określeniu i wyłuskaniu z tych wypowiedzi pewnych mitów i stereotypów, które towarzyszą nam od wielu, wielu lat. W celu unormowania pojęć opracowałam zestaw pytań, na które respondenci mi odpowiadali. Dostarczyło mi to niewielkiego materiału, ale stanowić to będzie początek do szerszych badań socjologicznych w mieście.</span><span style="font-size: 14pt;"><strong>Pokoleniowe różnice</strong></span><span style="font-size: 14pt;">Z pytań, które zadałam moim respondentom i z ich odpowiedzi jednoznacznie wynika, że nie są oni (na szczęście) antysemitami, jednak mam wątpliwości co do ich postrzegania przejawów dyskryminacji. Zauważyłam pewne różnice w postrzeganiu szeroko pojętego tematu Żydów przez ludzi młodych i starszych. Inne poglądy reprezentowały osoby, które przeżyły czasy wojny, a inne zdanie miały osoby, które o Żydach i ich losach słyszały tylko z książek lub internetu. Wielu z nich nigdy nie znało żadnego Żyda, a własne poglądy ma wykreowane wyłącznie na podstawie historii i paru przypadkowych źródeł literackich. Czy żart o Żydach może być przejawem dyskryminacji? Według pytanych przeze mnie młodych osób: NIE, bo jak mówią „przecież to jest śmieszne”. A teraz zastanówmy się… czy w naszym społeczeństwie żarty o Polakach ginących w fabrykach śmierci też by nas bawiły? Pytanie retoryczne. </span> <span style="font-size: 14pt;"> Na żarty dotyczące pogromu Żydów nie zareagowaliby śmiechem moi starsi rozmówcy. Oni, w przeciwieństwie do tych młodych, znali i nadal znają Żydów i ogromnym brakiem szacunku byłaby wesoła reakcja na tak straszne słowa. Dla nich rozróżnianie ludzi na Żyda i Nie-Żyda jest bez sensu, bo „to człowiek jak każdy inny” – jak twierdzi moja 83-letnia rozmówczyni.</span><span style="font-size: 14pt;">Zauważyłam, że w przypadku Żydów młodzi ludzie myślą stereotypowo, a wynika to prawdopodobnie z ich niewiedzy i nieznajomości innych. Na co dzień, w środku naszego miasta i nie tylko ciężko jest zauważyć zwykłego, szarego człowieka pochodzenia żydowskiego. Młodym ludziom wydaje się, że każdy Żyd ma pejsy i po tym można go poznać, co brzmi zresztą całkiem zabawnie. Wielu nie rozróżnia Żyda od żyda. Jednak czego oczekiwać od społeczeństwa, które praktycznie w ogóle nie jest edukowane w tym zakresie?</span><span style="font-size: 14pt;">Mimo, że młodzi ludzie, z którymi miałam okazję porozmawiać nigdy nie żyli w specjalnej zażyłości z nikim pochodzenia żydowskiego, a jeśli już kogoś znali, to raczej pobieżnie, to usłyszałam od nich wiele stwierdzeń opartych głównie na powielanych przez lata stereotypach. W telewizji, w pracy, w szkole, w bufecie na pewno każdemu z nas zdarza się słyszeć: „Nie bądź Żyd”. Dlaczego to popularyzujemy i dlaczego dalej powielamy stwierdzenia, których tak naprawdę sensu nie znamy – tego nie wiem do tej pory, ale śmiem twierdzić, że to się kiedyś zmieni.</span><span style="font-size: 14pt;">Pod jednym warunkiem: że zmienimy się i my.</span>