71652_136751776374537_3243486_n

Długo się zastanawiałem czy przeprowadzić ten wywiad, zaraz podniosą się głosy, że to polityczny portal, że promujące konkretne osoby i  wszystko powstało tylko na wybory.  Trudno, pomyślałem, takich opinii uniknąć się nie da. Chciałbym jednak przekonać i zwolenników „teorii spiskowych” dlaczego publikujemy ten wywiad.   Arkadiusz Kosiński, burmistrz Brwinowa był kiedyś aktywnym działaczem społecznym w Stowarzyszeniu Projekt Brwinów, pewnego razu spotkaliśmy się przy okazji projektu ścieżek rowerowych  na terenie gmin zachodniego Mazowsza. Domyślacie się pewnie, że osoby z trzeciego sektora zupełnie inaczej widzą rozwój gminy. Dostrzegają inne problemy, zawsze znajdą jakieś wolne środki finansowe, mają dużą sieć kontaktów,  to różni ich od tak zwanych polityków z zawodu. Kiedy Pan Arkadiusz został burmistrzem, bylem ciekaw jak na tym miejscu sprawdzi się lokalny aktywista, czy nie popsują mu się relacje z dawnymi znajomymi z organizacji pozarządowych, czy pewnie sprawy które z zewnątrz wydają się proste, gdy trzeba je załatwić okazują się bardziej złożone.  Brwinów zmienił się, widać tam nowe pomysły.  Ciekaw jestem czy taka zmiana w Pruszkowie też przyniosła by takie rezultaty. Wracając jeszcze do zarzutu, że może to być  reklama polityczna, nie mam w tym żadnego interesu, sam mam kilka uwag co do rowerowych rozwiązań w Brwinowie, ale  moim jedynym celem jest pokazanie tego jak zmienia się perspektywa  w  ujęciu działacza społecznego a burmistrza.  Publikuje ten artykuł też dlatego, że w Pruszkowie bardzo kuleje współpraca miasta z organizacjami pozarządowymi i nie mam tu nawet na myśli przepływu funduszy a zwykłą współpracę czy odpowiednią komunikację.

 

Piotr Łuczyński: Kiedy zaczęła się Pana przygoda z działalnością społeczną?

Arkadiusz Kosiński: Bardzo wcześnie: najpierw byłem zuchem i harcerzem, a w szkole średniej oraz w pierwszych latach studiów działałem w Ochotniczej Straży Pożarnej. Mam chyba w sobie „żyłkę społecznikowską”, bo w całym życiorysie znajdzie się wiele takich punktów jak aktywność w samorządzie zawodowym (delegat na zjazdy trzech kadencji Mazowieckiej Izby Inżynierów Budownictwa w latach 2006-2010, 2010-2014 a ostatnio zostałem wybrany na kadencję 2014-2018), praca społeczna w nieformalnych komitetach (np. przygotowujących obchody rocznic patriotycznych, czy remonty pomników – miejsc pamięci), radach rodziców (przez szereg lat jako przewodniczący rady rodziców w przedszkolu) i stowarzyszeniach – zwłaszcza w Stowarzyszeniu Projekt Brwinów, którego byłem współzałożycielem i pierwszym prezesem.

PŁ: Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na urząd Burmistrza?

AK: To była konsekwencja mojego dotychczasowego działania. Przez kilka lat działałem społecznie – czasami próbując oferować władzom gminy doświadczenie inżynierskie a nawet gotowe dokumentacje projektowe, niekiedy zaś konstruktywnie krytykując pojawiające się złe rozwiązania. Czasami czułem zwykłą bezsilność, gdy okazywało się, że większość dobrych rozwiązań i podpowiedzi była po prostu ignorowana. W połowie 2010 roku bardzo wiele różnych osób przekonywało mnie, żeby wystartował w wyborach samorządowych. Odmawiałem, odmawiałem, ale w końcu… dałem się namówić! Za bardzo jestem przywiązany do naszej małej ojczyzny, by bezczynnie przyglądać się temu, co działo się wówczas w gminie. Przyznam szczerze, że byłem przekonany, że mam niewielkie szanse w konkurencji z ówczesnym burmistrzem oraz przewodniczącym rady miejskiej – osobami otwarcie się wówczas zwalczającymi, ale jednocześnie znanymi i rozpoznawalnymi w całej gminie. Chciałem jednak pokazać swój pomysł na Brwinów i przedstawiłem bardzo realistyczny program, nie obiecując gruszek na wierzbie, lecz konkretne działania i przedsięwzięcia. Wyszedłem z nim do mieszkańców, prezentując go w kampanii wyborczej podczas piętnastu spotkań z mieszkańcami. Mieszkańcy gminy mi zaufali a ja staram się swoją codzienną pracą nie zawieść tego zaufania, konsekwentnie realizując swoje pomysły.

PŁ: Kilka lat temu spotkaliśmy się na spotkaniu organizacji pozarządowych w sprawie budowy ścieżek rowerowych, wtedy był Pan członkiem Stowarzyszenia Projekt Brwinów, jak zmienia się perspektywa działacza lokalnego który obejmuje urząd Burmistrza?

AK: Stowarzyszenie może bardzo wiele zdziałać w swoim obszarze działania. Wyznacza sobie określone cele (np. rozwój sportu, edukacja, pomoc społeczna, kultura, bezpieczeństwo na drogach itp.) i dąży do ich realizacji. Jako burmistrz muszę patrzeć o wiele szerzej i dbać o zrównoważony rozwój całej gminy: zarówno miasta, jak i terenów wiejskich. Muszę nieraz podejmować trudne decyzje, bo budżet nie jest „z gumy”, więc czasami realizacja niektórych planów musi po prostu poczekać. Prawda jest jednak taka, że cały czas ze mnie wychodzi dobrze zaszczepiona pasja społecznikowska: na większość problemów nie patrzę na zasadzie „się nie da”, ale zastanawiam się „co zrobić, żeby się dało” i okazuje się, że bardzo często można znaleźć dobre i skuteczne rozwiązania. Chyba najjaskrawszym tego dowodem jest rozwiązanie problemu stale zalewanego tunelu w Brwinowie – to, czego nie udało się załatwić z PKP kilku moim poprzednikom przez kilkanaście lat, mnie zajęło ledwie kilka miesięcy. Także dlatego, że jak większość społeczników mam w sobie pewien upór: żartobliwie powiem, że jak mnie czasami wyrzucają drzwiami, to pakuję się oknem. Jednocześnie jednak muszę podkreślić, że sprawowanie funkcji burmistrza to ogromna odpowiedzialność i zobowiązanie wobec mieszkańców gminy.

fot. kurierpołudniowy.pl
Zalany tunel w Brwinowie – zdjęcie archiwalne sprzed XII 2010 roku fot. kurierpołudniowy.pl

PŁ: Jakie doświadczenia z pracy w trzecim sektorze przydają się Burmistrzowi?

AK: Bardzo ważne jest rozumienie potrzeb organizacji pozarządowych, dbanie o rzeczywistą współpracę i traktowanie stowarzyszeń po partnersku – jako przykład dam ostatnie prawie 4-godzinne styczniowe spotkanie ze stowarzyszeniami, w którym wzięli udział przedstawiciele aż 18 organizacji. Przez wiele lat byłem „po stronie trzeciego sektora”, ale przecież go nie porzuciłem. Cieszę się, że nadal mogę współpracować z wieloma wspaniałymi ludźmi z wielu stowarzyszeń, w tym również spoza gminy Brwinów: głównie z Pruszkowa, Milanówka i Podkowy Leśnej. Przydają się lata społecznikowskiej praktyki: otwartość na innych, umiejętność budowania konsensusu, szacunek do drugiego człowieka, poświęcanie własnego czasu wolnego na działanie dla dobra innych, wytrwałość w dążeniu . Społecznicy wiedzą, o czym mówię!

 

wywiad dla PAP  fot. https://www.facebook.com/arkadiusz.kosinski
wywiad dla PAP fot. https://www.facebook.com/arkadiusz.kosinski

PŁ: Jakie największe problemy napotkał Pan w po wygranej w wyborach samorządowych?

AK: Pierwszą niemiłą niespodzianką było to, że mój poprzednik, wiedząc że przegrał wybory i będzie musiał pożegnać się ze swoim stanowiskiem, w okresie między I a II turą wyborów rozwiązał bardzo istotne porozumienie Gminy Brwinów z Mazowieckim Zarządem Dróg Wojewódzkich w Warszawie dotyczące przebudowy drogi wojewódzkiej nr 720 – słynnej wśród kierowców ulicy Pszczelińskiej w Brwinowie – na podstawie którego gmina miała zaprojektować modernizację drogi, zaś MZDW miał ją potem przebudować. Na szczęście udało mi się nakłonić MZDW do powrotu do rozmów. Rok trwało opracowanie dokumentacji projektowej. Wojewoda w styczniu 2012 roku wydał zgodę na realizację tej inwestycji i do ubiegłego roku remont Pszczelińskiej nie odbył się tylko dlatego, że samorząd województwa mazowieckiego ma poważne problemy finansowe, wynikające z ogromnego janosikowego. Dzisiaj mamy jednak dobre wiadomości: gmina jest gotowa, a obietnice płynące od władz województwa oraz dyrektora MZDW dają nadzieję na przebudowę w tym roku najgorszego odcinka ul. Pszczelińskiej od ronda do ul. Pedagogicznej w Brwinowie.

fot.  https://www.facebook.com/arkadiusz.kosinski?fref=ts
fot. https://www.facebook.com/arkadiusz.kosinski

PŁ: Jakie jest Pana zdaniem znaczenie sektora organizacji pozarządowych dla funkcjonowania gminy?

AK: Działalność społeczników jest trudna do przecenienia. Widzę na co dzień, że organizacje pozarządowe wykonują świetną robotę. Ideałem jest społeczeństwo obywatelskie, w którym wiele osób angażuje się na rzecz dobra wspólnego, a władze samorządowe występują w tych działaniach na zasadzie pomocniczości. Do tego ideału dążymy. Ze swojej strony, gorąco zachęcam społeczników do podejmowania wyzwań i włączanie się w pracę na rzecz naszych małych ojczyzn – również w radach gmin, miast oraz radzie powiatu, gdzie podejmowane są ważne decyzje dotyczące większości sfer, którymi na co dzień zajmują się stowarzyszenia.

Gdy społecznik zostaje burmistrzem… Wywiad z Arkadiuszem Kosińskimhttp://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/65979_134909759892072_2904545_n.jpghttp://www.pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/65979_134909759892072_2904545_n-300x300.jpg Piotr Łuczyński BrwinówPiotr ŁuczyńskiPolecane,,,,,
Długo się zastanawiałem czy przeprowadzić ten wywiad, zaraz podniosą się głosy, że to polityczny portal, że promujące konkretne osoby i  wszystko powstało tylko na wybory.  Trudno, pomyślałem, takich opinii uniknąć się nie da. Chciałbym jednak przekonać i zwolenników 'teorii spiskowych' dlaczego publikujemy ten wywiad.   Arkadiusz Kosiński, burmistrz Brwinowa...
<a href="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/71652_136751776374537_3243486_n.jpg"><img class="alignleft wp-image-429" alt="71652_136751776374537_3243486_n" src="http://pruszkowmowi.pl/wp-content/uploads/2014/02/71652_136751776374537_3243486_n-250x300.jpg" width="150" height="180" /></a>Długo się zastanawiałem czy przeprowadzić ten wywiad, zaraz podniosą się głosy, że to polityczny portal, że promujące konkretne osoby i  wszystko powstało tylko na wybory.  Trudno, pomyślałem, takich opinii uniknąć się nie da. Chciałbym jednak przekonać i zwolenników "teorii spiskowych" dlaczego publikujemy ten wywiad.   Arkadiusz Kosiński, burmistrz Brwinowa był kiedyś aktywnym działaczem społecznym w Stowarzyszeniu Projekt Brwinów, pewnego razu spotkaliśmy się przy okazji projektu ścieżek rowerowych  na terenie gmin zachodniego Mazowsza. Domyślacie się pewnie, że osoby z trzeciego sektora zupełnie inaczej widzą rozwój gminy. Dostrzegają inne problemy, zawsze znajdą jakieś wolne środki finansowe, mają dużą sieć kontaktów,  to różni ich od tak zwanych polityków z zawodu. Kiedy Pan Arkadiusz został burmistrzem, bylem ciekaw jak na tym miejscu sprawdzi się lokalny aktywista, czy nie popsują mu się relacje z dawnymi znajomymi z organizacji pozarządowych, czy pewnie sprawy które z zewnątrz wydają się proste, gdy trzeba je załatwić okazują się bardziej złożone.  Brwinów zmienił się, widać tam nowe pomysły.  Ciekaw jestem czy taka zmiana w Pruszkowie też przyniosła by takie rezultaty. Wracając jeszcze do zarzutu, że może to być  reklama polityczna, nie mam w tym żadnego interesu, sam mam kilka uwag co do rowerowych rozwiązań w Brwinowie, ale  moim jedynym celem jest pokazanie tego jak zmienia się perspektywa  w  ujęciu działacza społecznego a burmistrza.  Publikuje ten artykuł też dlatego, że w Pruszkowie bardzo kuleje współpraca miasta z organizacjami pozarządowymi i nie mam tu nawet na myśli przepływu funduszy a zwykłą współpracę czy odpowiednią komunikację. <strong>Piotr Łuczyński: Kiedy zaczęła się Pana przygoda z działalnością społeczną?</strong><strong>Arkadiusz Kosiński:</strong> Bardzo wcześnie: najpierw byłem zuchem i harcerzem, a w szkole średniej oraz w pierwszych latach studiów działałem w Ochotniczej Straży Pożarnej. Mam chyba w sobie „żyłkę społecznikowską”, bo w całym życiorysie znajdzie się wiele takich punktów jak aktywność w samorządzie zawodowym (delegat na zjazdy trzech kadencji Mazowieckiej Izby Inżynierów Budownictwa w latach 2006-2010, 2010-2014 a ostatnio zostałem wybrany na kadencję 2014-2018), praca społeczna w nieformalnych komitetach (np. przygotowujących obchody rocznic patriotycznych, czy remonty pomników - miejsc pamięci), radach rodziców (przez szereg lat jako przewodniczący rady rodziców w przedszkolu) i stowarzyszeniach – zwłaszcza w Stowarzyszeniu Projekt Brwinów, którego byłem współzałożycielem i pierwszym prezesem.<strong>PŁ: Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na urząd Burmistrza?</strong><strong>AK:</strong> To była konsekwencja mojego dotychczasowego działania. Przez kilka lat działałem społecznie – czasami próbując oferować władzom gminy doświadczenie inżynierskie a nawet gotowe dokumentacje projektowe, niekiedy zaś konstruktywnie krytykując pojawiające się złe rozwiązania. Czasami czułem zwykłą bezsilność, gdy okazywało się, że większość dobrych rozwiązań i podpowiedzi była po prostu ignorowana. W połowie 2010 roku bardzo wiele różnych osób przekonywało mnie, żeby wystartował w wyborach samorządowych. Odmawiałem, odmawiałem, ale w końcu... dałem się namówić! Za bardzo jestem przywiązany do naszej małej ojczyzny, by bezczynnie przyglądać się temu, co działo się wówczas w gminie. Przyznam szczerze, że byłem przekonany, że mam niewielkie szanse w konkurencji z ówczesnym burmistrzem oraz przewodniczącym rady miejskiej - osobami otwarcie się wówczas zwalczającymi, ale jednocześnie znanymi i rozpoznawalnymi w całej gminie. Chciałem jednak pokazać swój pomysł na Brwinów i przedstawiłem bardzo realistyczny program, nie obiecując gruszek na wierzbie, lecz konkretne działania i przedsięwzięcia. Wyszedłem z nim do mieszkańców, prezentując go w kampanii wyborczej podczas piętnastu spotkań z mieszkańcami. Mieszkańcy gminy mi zaufali a ja staram się swoją codzienną pracą nie zawieść tego zaufania, konsekwentnie realizując swoje pomysły.<strong>PŁ: Kilka lat temu spotkaliśmy się na spotkaniu organizacji pozarządowych w sprawie budowy ścieżek rowerowych, wtedy był Pan członkiem Stowarzyszenia Projekt Brwinów, jak zmienia się perspektywa działacza lokalnego który obejmuje urząd Burmistrza?</strong><strong>AK: </strong>Stowarzyszenie może bardzo wiele zdziałać w swoim obszarze działania. Wyznacza sobie określone cele (np. rozwój sportu, edukacja, pomoc społeczna, kultura, bezpieczeństwo na drogach itp.) i dąży do ich realizacji. Jako burmistrz muszę patrzeć o wiele szerzej i dbać o zrównoważony rozwój całej gminy: zarówno miasta, jak i terenów wiejskich. Muszę nieraz podejmować trudne decyzje, bo budżet nie jest „z gumy”, więc czasami realizacja niektórych planów musi po prostu poczekać. Prawda jest jednak taka, że cały czas ze mnie wychodzi dobrze zaszczepiona pasja społecznikowska: na większość problemów nie patrzę na zasadzie "się nie da", ale zastanawiam się "co zrobić, żeby się dało" i okazuje się, że bardzo często można znaleźć dobre i skuteczne rozwiązania. Chyba najjaskrawszym tego dowodem jest rozwiązanie problemu stale zalewanego tunelu w Brwinowie - to, czego nie udało się załatwić z PKP kilku moim poprzednikom przez kilkanaście lat, mnie zajęło ledwie kilka miesięcy. Także dlatego, że jak większość społeczników mam w sobie pewien upór: żartobliwie powiem, że jak mnie czasami wyrzucają drzwiami, to pakuję się oknem. Jednocześnie jednak muszę podkreślić, że sprawowanie funkcji burmistrza to ogromna odpowiedzialność i zobowiązanie wobec mieszkańców gminy.<strong>PŁ: Jakie doświadczenia z pracy w trzecim sektorze przydają się Burmistrzowi?</strong><strong>AK: </strong>Bardzo ważne jest rozumienie potrzeb organizacji pozarządowych, dbanie o rzeczywistą współpracę i traktowanie stowarzyszeń po partnersku - jako przykład dam ostatnie prawie 4-godzinne styczniowe spotkanie ze stowarzyszeniami, w którym wzięli udział przedstawiciele aż 18 organizacji. Przez wiele lat byłem „po stronie trzeciego sektora”, ale przecież go nie porzuciłem. Cieszę się, że nadal mogę współpracować z wieloma wspaniałymi ludźmi z wielu stowarzyszeń, w tym również spoza gminy Brwinów: głównie z Pruszkowa, Milanówka i Podkowy Leśnej. Przydają się lata społecznikowskiej praktyki: otwartość na innych, umiejętność budowania konsensusu, szacunek do drugiego człowieka, poświęcanie własnego czasu wolnego na działanie dla dobra innych, wytrwałość w dążeniu . Społecznicy wiedzą, o czym mówię! <strong>PŁ: Jakie największe problemy napotkał Pan w po wygranej w wyborach samorządowych?</strong><strong>AK: </strong>Pierwszą niemiłą niespodzianką było to, że mój poprzednik, wiedząc że przegrał wybory i będzie musiał pożegnać się ze swoim stanowiskiem, w okresie między I a II turą wyborów rozwiązał bardzo istotne porozumienie Gminy Brwinów z Mazowieckim Zarządem Dróg Wojewódzkich w Warszawie dotyczące przebudowy drogi wojewódzkiej nr 720 - słynnej wśród kierowców ulicy Pszczelińskiej w Brwinowie - na podstawie którego gmina miała zaprojektować modernizację drogi, zaś MZDW miał ją potem przebudować. Na szczęście udało mi się nakłonić MZDW do powrotu do rozmów. Rok trwało opracowanie dokumentacji projektowej. Wojewoda w styczniu 2012 roku wydał zgodę na realizację tej inwestycji i do ubiegłego roku remont Pszczelińskiej nie odbył się tylko dlatego, że samorząd województwa mazowieckiego ma poważne problemy finansowe, wynikające z ogromnego janosikowego. Dzisiaj mamy jednak dobre wiadomości: gmina jest gotowa, a obietnice płynące od władz województwa oraz dyrektora MZDW dają nadzieję na przebudowę w tym roku najgorszego odcinka ul. Pszczelińskiej od ronda do ul. Pedagogicznej w Brwinowie.<strong>PŁ: Jakie jest Pana zdaniem znaczenie sektora organizacji pozarządowych dla funkcjonowania gminy?</strong><strong>AK: </strong>Działalność społeczników jest trudna do przecenienia. Widzę na co dzień, że organizacje pozarządowe wykonują świetną robotę. Ideałem jest społeczeństwo obywatelskie, w którym wiele osób angażuje się na rzecz dobra wspólnego, a władze samorządowe występują w tych działaniach na zasadzie pomocniczości. Do tego ideału dążymy. Ze swojej strony, gorąco zachęcam społeczników do podejmowania wyzwań i włączanie się w pracę na rzecz naszych małych ojczyzn - również w radach gmin, miast oraz radzie powiatu, gdzie podejmowane są ważne decyzje dotyczące większości sfer, którymi na co dzień zajmują się stowarzyszenia.