Debata: „Młodzi społecznie aktywni – czy pasywni?”
W czwartek 3 kwietnia o godzinie 12 na terenie Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Sportowych przy ulicy Juliana Gomulińskiego 2 w Pruszkowie odbyła się debata pt.: „Młodzi społecznie aktywni – czy pasywni?”. W Debacie wzięły udział władze miasta, kadra pedagogiczna ZSOiS, uczniowie i wszyscy zainteresowani tematem, między innymi: Elżbieta Smolińska, Lech Kulesza, Agnieszka Kuźmińska, Alicja Szpigiel, Tomasz Wróbel, Maria Makowska, Dyrektor ZSOiS Wanda Kurek, , Bożena Kępkowska i ks. Mariusz Figura.
Debatę udało się przeprowadzić dzięki dwóm uczniom ZSOiS Arkadiuszowi Bęza i Jakubowi Bielawskiemu, którzy zostali koordynatorami tego projektu.
Na zdjęciu: Jakub Bielawski, Przewodniczący Samorządu Uczniowskiego ZSOiS Seweryn Radomski i Arkadiusz Bęza
Do wszystkich działań zainspirowała ich nauczycielka od WOSu – Bożena Kępkowska. Na lekcjach Wiedzy o społeczeństwie dowiedzieli się jak wygląda frekwencja wyborcza na terenie naszego powiatu: „Wtedy już wiedzieliśmy, co mamy dalej robić.” – jak mówi Arkadiusz Bęza.
Wyniki frekwencji wyborczej w grupie osób 19-25 lat są bardzo słabe, najniższe w całej Polsce, a także są jednymi z najniższych w Europie. (Dane z oficjalnej strony Państwowej Komisji Wyborczej). Koordynator projektu Arkadiusz Bęza tak to komentuje: „Celem debaty było wspólne odpowiedzenie sobie na kilka istotnych dla nas pytań. Czy młodzi ludzie ufają politykom i czy politycy kierują swoje programy do ludzi młodych? Co za tym idzie i co możemy z tym zrobić? Przede wszystkim musimy mieć świadomość, że możemy coś z tym zrobić! Coraz więcej absolwentów szkół średnich i szkół wyższych migruje za granicę, my chcielibyśmy żyć właśnie tutaj i mieć realny wpływ na to jak się żyje. Za rok kończymy szkołę i coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy działać, żeby żyło się lepiej. Jeśli nie nam, to kolejnym absolwentom.”
W trakcie debaty został przedstawiony i wyjaśniony projekt organizowany przez Centrum Edukacji Obywatelskiej i Kancelarię Sejmu RP, a co za tym idzie – powstał pomysł utworzenia Młodzieżowej Rady Miasta. Ten temat skłonił do bardziej aktywnej dyskusji Starostę Elżbietę Smolińską, która wyraziła swoją aprobatę. Widoczne było również zadowolenie zarówno władz, jak i kadry pedagogicznej z podjętych działań młodzieży.
Pod koniec debaty odbyło się głosowanie, czy projekt jest potrzebny w naszym mieście. Wszyscy zgromadzeni zagłosowali „ZA” wprowadzeniem projektu w życie. Pierwszy sukces!
Projekt będzie teraz powoli realizowany. Powoli, bo wymaga to sporo pracy, a zbliża się czas maturalny i uczniowie będą mieli mało czasu na takie społeczne działania, ale obserwując ich zaangażowanie wierzę, że szybko im się to uda! Młodzież do boju!
Wszystkich zainteresowanych odsyłam do koordynatora projektu po szczegółowe informacje:
Arkadiusz Bęza – tel. +48 606 361 887
O tak, pani starosta jest wielką fanką oddolnych inicjatyw młodzieży, zwłaszcza gdy w jakiś sposób kolidują z jej planami. Zazwyczaj takie inicjatywy pani starosta przenosi potem na sale sądowe – wiem, bo miałem osobiście przyjemność się na takiej sali z Panią Smolińską spotkać. W wyroku sędzia stwierdził, że pani starosta kłamie, a jej działania były podyktowane złą wolą.
Ostatnio czytałem też, że sądziła się z jakąś gimnazjalistką, która napisała gdzieś coś, co się Pani Smolińskiej nie spodobało. Tak więc sorry, ale tutaj bez entuzjazmu z mojej strony – za dobrze już tą panią poznałem, żeby wierzyć w jej szczerość we wspieraniu takich inicjatyw. Ta kobieta jest w stanie poprzeć taką inicjatywę pod jednym warunkiem – takim, że nie będzie jej w niczym kolidowała i nie będzie w stanie podejmować żadnych wiążacych decyzji.
I tak będzie w istocie, gdyż tak efemeryczne twory jak „Młodzieżowa Rada Miejska” nie są w polskim prawie przewidziane jako ośrodki decyzyjne. Dzieciaki mogą się ładnie ubrać i sobie porozmawiać, ale ich decyzje nie będą miały ŻADNYCH wiążących i zauważalnych dla społeczności lokalnej skutków.
Nie oznacza to oczywiście, że nie doceniam zaangażowania i wysiłku inicjatorów. Uważam, że to wspaniale, że jacyś młodzi ludzie interesują się społecznością lokalną i chcą zmieniać swoje miast – to mimo wszystko dalej bardzo rzadkie zjawisko.
A ja mam inny pomysł. Po co na siłę chcecie być przystawkami lokalnych dinozaurów politycznych? JEsteście w większości dorośli, startujcie w wyborach! Zróbcie coś razem, dla miasta i dla siebie. Jeżeli macie fajne pomysły, to zorganizujcie się i realizujcie je rzeczywiście, w roli ośrodka decyzyjnego i jako realna siła. Po co Wam jakaś „Młodzieżowa Rada Miasta”, skoro możecie znaleźć się po prostu w Radzie Miasta?
Mało jest takich młodych osób w Pruszkowie, więc znalezienie choćby kilku faktycznie zainteresowanych losem miasta, gotowych zaangażować w nie dużo więcej swojego czasu niż inni, jest na wagę złota. Jeżeli bylibyście zainteresowani takim rozwiązaniem i nie boicie się naprawdę trochę powalczyć, to ja bardzo chętnie Wam pomogę :)
Marcel, taka „Młodzieżowa Rada Miejska” do dobre miejsce, żeby młodzi ludzie z pomysłami mogli się ze sobą spotkać, postarać się coś zmienić.. Prędzej czy później albo wejdą w „twardą” politykę lokalną albo zauważą, że ich działania są pomijane i coś z tego robią.. Jak tam w nich wierzę:)
Ja też w nich wierzę, nie wierzę natomiast w ich „patronów”. To są już jednak dorośli ludzie, po co mają robić coś, co oprócz debaty we własnym gronie nie przyniesie żadnych wymiernych efektów, skoro tak naprawdę już mogą być radnymi i podejmować realne decyzje w gminie. Nie przesadzałbym z tym ciężarem lokalnej polityki – to jednak tylko samorząd terytorialny średniego szczebla, a oni są bardzo młodzi. Jeśli są ambitni i chcą działać, to najlepiej tą energię skierować tam, gdzie jest szansa z niej korzystać, zamiast puszczać ją w gwizdek.
Zmieniła się ordynacja wyborcza. Istnieje duża szansa, że w tegoroczne wybory do RM przynajmniej trochę skruszą ten „beton” – ludzi, którzy nawet nie widzą potrzeby częstego kontaktu z wyborcami, i reklamują się w internecie tylko w okresie kampanii wyborczych :) Moim zdaniem potrzebujemy ludzi młodych, z chęcią do działania i świeżymi pomysłami. Teraz jest czas do działania – następne wybory za 4 lata.
taka rada funkcjonuje w Piastowie, no i co, no i pstro, temat dobry na komedie.
Moje zdanie jest takie, że najważniejsze to ruszyć młodych z miejsca a potem będzie łatwiej :)
Drogi kolego!
Pozwolę sobie skomentować Twoje, argumenty, których faktografia jest – delikatnie mówiąc, niepełna.
Nie mnie bronić Starosty – nie mam ku temu żadnego umocowania, wszak – jeśli stawiasz zarzuty – to do podstawowych kanonów dobrego wychowania (nie wspomnę o etyce) należy przedstawić obiektywne fakty, ciąg przyczyn i skutków. Może Ci się nie chciało, a może posługujesz się indoktrynacją jako metodą pomówienia…
Argument z mojej strony jest jeden: uważasz zapewne, że skoro nazywasz się Marcel Piątkowski i jesteś młody – to nikt nie ma prawa bez Twojej zgody pozwać Cię przed sąd? Przyznasz, że to dość szczególna filozofia… Ja ją nazywam filozofią Kalego (W pustyni i w puszczy – H.Sienkiewicz).
Natomiast zgadzam się generalnie z Twoim wnioskowaniem w kwestii faktycznego zaangażowania młodych ludzi do działań społecznych czy politycznych, wszak z uwzględnieniem pewnych zjawisk:
1. Zarządzanie – to nie jest zabawa ani dla grzecznych, ani niegrzecznych chłopców. Zarządzanie – to przede wszystkim odpowiedzialność osobista za podejmowane decyzje – w tym karna również…. Można kształtować umysły i wiedzę młodych ludzi w celu przygotowania ich do sprawowania władzy po osiągnięciu odpowiedniego poziomu wiedzy – to czyni Pani Starosta, albo można nie robić nic – co jest specjalnością innych ośrodków władzy. Nie można dopuszczać do podejmowania decyzji osobników żądnych władzy dla niej samej, bo niezależnie od wieku, będą wyrządzać szkody…
2. Od kilku lat staram się przekonać młodych ludzi do przejęcia władzy (po uprzednim nasyceniu właściwą wiedzą). NAjprostszą drogą jest udział w wyborach w swojej gminie. Nie chcesz starych pierdoł, cwaniaków robiących lewą kasę, indolentnych słupków w swojej Radzie, którym nie w głowie realizacja obietnic wyborczych i praca dla dobra mieszkańców ??? Zdobądź się na heroiczny krok i stań do wyborów!!! Przekonaj innych młodych – że warto, a starszych – że jesteś kapitałem Twojego osiedla, twojej dzielnicy, Twojego miasta i że warto właśnie w Ciebie zainwestować swój głos… I zawsze pamiętaj, do czego się zobowiązałeś wobec swoich wyborców.
Jeśli nie wiesz jak się do tego zabrać- jestem do dyspozycji i całą siłę posiadanej wiedzy postawię Ci do dyspozycji.
Tylko niech Ci się chce…
Witam
Panie Lechosławie, czy zanim zacznie Pan nas tu pouczać, mógłby Pan odnieśc się do poniższej informacji prasowej:
„Lechosław Dowgwiłłowicz-Nowicki starał się dowieść, że ks. Stanisław Jurczuk zamiast działalności dobroczynnej prowadzi zakamuflowaną działalność komercyjną. Zapomniał o tym, że domniemanymi dowodami w postaci anonimowej korespondencji mailowej zamiast z radnymi powinien podzielić się z prokuratorem.”
żródło: http://wiadomosci.wpr24.pl/wrzawa-wokol-domu-pomocy;19285.html
Daleki jestem od pouczania kogokolwiek, dawno z tego wyrosłem. Natomiast, jeśli chce Pan ze mną polemizować – to proszę o zachowanie zasady przedmiotu dyskusji. W tym przypadku mamy do czynienia z dość często spotykaną metodą: jeśli merytorycznie nie mam nic do powiedzenia – to najlepiej zaatakuję zmieniając temat. „A u was murzynów wieszają”….
Jeśli ma Pan potrzebę podyskutować nt. Fundacji, której przewodzi ksiądz Jurczuk – jestem do dyspozycji. ale to zupełnie inny temat….
Pozdrawiam
Kiedy to jest ciekawe, Panie Lechosławie. Sam Pan podkreśla konieczność kontaktu z wyborcami. Tutaj ma Pan taką możliwość – czy mógłby Pan się odnieść do cytatu?
Chce Pan znać moje zdanie w tej kwestii. WPR zamieścił bezwartościowy, zarówno z dziennikarskiego, jak merytorycznego punktu widzenia. Prymitywizm wypowiedzi świadczy tylko o niezabliżnionych ranach konfliktu z czasów gdy ja byłem współwłaścicielem tej gazety. Natomiast merytorycznie nie chcę się wypowiadać, albowiem sprawa jest w toku i wcale mi nie zależy, żeby dolewać oliwy do fałszywie rozpalonego ognia. To naprawdę nie jest sprawa na miarę prymitywnej gazetki reklamowej – to dramat znacznie większy niż z powierzchownych ocen może wynikać. Zatem, pozwólmy zakończyć się tej sprawie, a wtedy wyjaśnię swoje własne zachowania w tej sprawie. Niezależnie od tego, dziwi mnie odwaga, a może głupota i nieodpowiedzialność człowieka ( bo nie dziennikarza), który zajmuje arbitralne stanowisko, nie zadawszy sobie uprzednio trudu dotarcia do źródła informacji i oceny. I tak przyszło nam żyć wśród fałszu, półsłówek i pomówień.
A gdzie jest ta prawdziwa rzeczywistość?
Już nie jesteśmy w stanie odróżnić gówna od prawdy…
Pozdrawiam
Dnia 5 maj 2014 o godz. 22:09 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie, z przytoczonego cytatu wynika, że na podstawie anonimowego donosu posądził Pan księdza Jurczuka, każdy może sprawdzić w stenogramach z posiedzenia rady powiatu, że taki fakt miał miejsce. Sorry, ale taki mieliśmy klimat za komuny, oni też walczyli z Kościołem. W tym konkretnym przypadku nie walczy Pan tylko z Kościołem, ale także z wieloma ludźmi niepełnosprawnymi, którzy skorzystaliby z pomocy przedmiotowego ośrodka pomocy.
Szanowny Panie Zibi-Pruszków!
Po pierwsze: nie koresponduję z osobami nie mającymi odwagi pisać pod własnym nazwiskiem, bo śmierdzi mi to na odległość bezpieką… Po drugie: z Kościołem katolickim mam więcej wspólnego niż jest Pan w stanie sobie wyobrazić, ponieważ mam wysokiego hierarchę w rodzinie. Po trzecie: jest Pan kompletnym ignorantem w zakresie wiedzy o posiadanych przeze mnie dokumentach, a wyraża się Pan jak gdyby to Pan otrzymał te dokumenty, nie ja. Po czwarte: nie wiem ile ma Pan lat, ale z moich wyliczeń to w czasie gdy w moim domu pracowała drukarnia dla Księdza Leona Kantorskiego, to Pan jeszcze – za przeproszeniem- skakał ojcu z jajka na jajko. Po piąte: nie ma Pan zielonego pojęcia czym była komuna, ja zaś doświadczyłem wszystkich „przyjemności z tym związanych, z aresztowaniem i ścieżką zdrowia włącznie. Po szóste. Szkoda, że tak zaangażowany człowiek w sprawy księdza Jurczuka i osób dotkniętych nieszczęściem dysfunkcji nie był uprzejmy zaszczycić swoją obecnością sobotniego spotkania z księdzem i potencjalnymi pensjonariuszami w Brwinowie. Ja byłem…. Zatem prośba serdeczna: niech się Pan przestanie produkować z Pana fałszywymi motywacjami – no mnie Pan rozśmiesza! Pozdrawiam
Lechoslaw Dowgwillowicz-Nowicki
Dnia 6 maj 2014 o godz. 22:07 „Disqus” napisał(a):
Szanowny Panie Lechosławie, naprodukował się Pan troszeczkę na temat swojego życiorysu, który dla jednych może być ciekawy, dla innych nie musi, jednak ani słowem nie ustosunkował się Pan do fragmentu stenogramu, z którym każdy może się zapoznać, w przeciwieństwie do dokumentów o których Pan wspominać raczył.
Pańska partyjna koleżanka raczyła nawet wyskoczyć z oskarżeniem księdza Jurczuka o posiadanie potomstwa z siostrą zakonną. Przyzna Pan, że cała ta szopka psuje, i tak już znacznie nadszarpnięty, wizerunek Platformy Obywatelskiej, która niegdyś nazywała się liberalną, jednak jak pokazał czas stała się socjalną, a dziś nawet gruszki na wierzbie obiecuje górnikom, byle nie strajkowali przed wyborami do PE.
Co do hierarchy kościelnego w rodzinie, to brat Rasia – byłego rzecznika rządu, jest sekretarzem kard. Dziwisza, ale to właśnie kard. Dziwisz wydał zgodę na pochówek ś.p. prezydenta Kaczyńskiego na Wawelu, a więc nie zawsze te koneksje są pomocne.
Panie Zibi-Pruszków!
Wybaczy Pan, ale dyskusja z Panem jest poniżej poziomu moich zainteresowań intelektualnych. Tym samym rezygnuję z komunikacji z Panem i proponuję znależć sobie interlokutora w swojej klasie.
Pozdrawiam
O, a więc był Pan współwłaścicielem WPR? Czy to w takim razie przypadek, że ta gazeta w poprzedniej kadencji była bardzo przychylna lokalnej PO? A teraz z gazetą nie ma Pan nic wspólnego, wyraża się Pan o niej negatywnie, a do tego obrywa od niej po uszach…
Wracając do meritum – z niecierpliwością czekam na Pana wyjaśnienia w przedmiotowej sprawie. Dziwi mnie tylko, że musimy na nie czekać – skoro wysuwa Pan publicznie oskarżenia i ma wiedzę na temat ewentualnych nieprawidłowości, to Pana obowiązkiem jest zgłosić to stosownym organom. Czemu Pan tego nie zrobił?
Chyba Pan przegiął…
Dyskurs na tym poziomie jest poniżej mojej godności.
Odsyłam do Pańskiego kolegi, z którym zaprzestałem korespondencji. Myślałem, że reprezentuje Pan grupę „młodych gniewnych” i chciałem się przyłączyć dając do dyspozycji swoją wiedzę i doświadczenie. Przepraszam, że się pomyliłem…
Pozdrawiam
Lechosław DowGwiłłowicz-Nowicki
Dnia 10 maj 2014 o godz. 16:12 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie,
W mojej opinii, puścił Pan bardzo głośnego i śmierdzącego bąka, a teraz udaje Pan, że to dziennikarz WPR. Wypytywany o szczegóły, unosi się Pan i rezygnuje z dyskusji, po czym i tak wraca. No to skoro dalej jest Pan z nami obecny, proszę przedstawić, na jakiej podstawie wydawał Pan osądy na sesji RP. W Internecie zawsze łatwo jest uniknąć odpowiedzi – proszę się tylko zastanowić, jak Pan zareaguje, jeśli o ww. sytuację zapyta ktoś Pana podczas jednego z wiecy wyborczych, które niedługo bez wątpienia zacznie Pan organizować – sam czy z partyjnymi kolegami i koleżankami, bez różnicy.
Pan ma dostęp do takich informacji na co dzień – zajmuje się tym Pan choćby w Radzie Powiatu. Ja wykonuję inny rodzaj pracy, i na sprawy związane z Pruszkowem nie zostaje mi już tak dużo czasu, jak Panu. Próbuję więc zasięgnąć informacji u źródła, czyli u Pana. Pan natomiast odmawia odpowiedzi i zarzuca mi, że z lenistwa nie poszukuję informacji. Jest to z Pana strony nie tylko żenujące, ale również trochę schizofreniczne.
Ooo! Wzniósł się Pan na wyżyny intelektu!
Odpowiadam kategorycznie: nie do Pana skierowana była korespondencja, zatem nie Panu przeznaczona była ta wiedza.
Pana koncepcja, ze ideał musi sięgnąć bruku, dla mojego przypadku jest bezzasadną. Zna pan powiedzenie „perły między wieprze” ???
Panie Lechosławie, niech Pan się zdecyduje! Jeżeli korespondencja była skierowana tylko do Pana, to po jaką cholerę na jej podstawie rzuca Pan oskarżenia na forum i w obecności mediów? Z organami ścigania również się Pan tą informacją podzielić nie chce, mimo że taki jest Pana obywatelski obowiązek – wzmocniony, gdyż jest Pan funkcjonariuszem publicznym.
A może jest to tylko bezpodstawne pomówienie, którego nie jest Pan w stanie podeprzeć żadnym dowodem?
Zaczął Pan już kampanię wyborczą, prawda? W dosyć obrzydliwym stylu moim zdaniem.
Przykro mi to stwierdzić, ale dość prymitywną instrukcję otrzymał Pan od swoich szefów! . Ale wszystko dzieje się w myśl zasady: każdy ma to, na co sobie zasłużył. Szefa również. Zatem dobrze radzę: niech Pan dołoży wszelkiej staranności, bo jeśli się Pan w wystarczającym stopniu nie zasłuży, to szybko skończy Pan swoją karierę i nawet połowiczna wiedza z zakresu filozofii jaką Pan posiada wystarczy Panu tylko do najbliższych wyborów.
Łomatko, te teorie spiskowa to chyba jakaś pruszkowska specjalność. Za każdym razem, gdy jakiemuś aferzyście zabraknie racjonalnych argumentów, pojawiają się efemeryczni „szefowie”, których zlecenia adresat zarzutu posłusznie wykonuje. Nie za stary Pan jest na takie chwyty, Panie Lechosławie? Rozumiem pewnego podstarzałego pruszkowskiego blogera, bo on w oparach absurdu pozostaje od lat, ale Pan jest mimo wszystko osobą zaufania publicznego. Trochę powagi.
Panie Lechosławie – raz jeszcze powtórzę moje ostatnie pytanie, a także dodam kolejne. Oczekuję od Pana konkretnych odpowiedzi, gdyż jako osoba konkretna na pewno chce być Pan postrzegany.
1. Czy – jeśli PO nie znajdzie się w rządzie wyłonionym w przyszłorocznych wyborach – złoży Pan mandat radnego, jeśli zdobędzie go w tym roku?
2. Kto – konkretnie, imiennie – jest Pana zdaniem moim szefem, którego zlecenia wykonuję na portalu PruszkówMówi? Proszę dobrze przemyśleć swoją odpowiedź, bo znowu może Pan niechcący puścić bąka.
Po pierwsze: kim Pan jest żeby zadawać jakiekolwiek pytania a zwłaszcza wymuszać deklaracje? Musi się Pan jeszcze trochę rozwinąć (tak wogóle) a kulturowo – w szczególności.
Po drugie: To Pan jako strona żywo zainteresowana, powinien powiedzieć czytelnikom, kto finansuje Pana niewybredne wypowiedzi i fałszowanie rzeczywistości, usuwając moją informację o przekrętach w Komisjach wyborczych.
Po trzecie: jestem liberałem organicznym, ale chamstwa nie toleruję. ta forma otacza mnie na codzień i tępię ją przy każdej nadarzającej się okazji, zatem wybaczy Pan, ale stracił Pan interlokutora.
Zegnam
Witam Panie Lechosławie,
Widzę, że puszczają Panu nerwy. Widzę, że czuje się Pan osaczony przez niewygodne pytania, bo chlapać jęzorem to każdy potrafi – gorzej z udowodnieniem swoich racji. Pogoda dzisiaj jednak jest jaka jest, więc może po prostu ciśnienie powoduje Pana zły humor. Dzisiaj może się to udzielać nam wszystkim, więc wybaczam.
Po pierwsze – jestem mieszkańcem Pruszkowa, i Pańskim potencjalnym wyborcą. Rozliczając podatki w Pruszkowie, jestem Pana chlebodawcą. Jako przedstawiciel społeczności lokalnej, mogę i chcę pełnić rolę kontrolną nad organami wybieralnymi, gdyż mam do tego prawo. Zadaję więc Panu konkretne pytania, na które oczekuję odpowiedzi, gdyż rzuca Pan bardzo poważne oskarżenia. Ma Pan odwagę odpowiedzieć na nie wprost, i ponieść ewentualne tego konsekwencje?
Po drugie – nie jestem członkiem ścisłej redakcji PruszkówMówi, i nie mam dostępu do takich funkcji WordPressa, jak usuwanie komentarzy pod artykułami. Rzeczonymi uprawieniami dysponują wyłącznie Piotr Łuczyński i Adam Osuch. W związku z powyższym, oczekuję przeprosin za Pana pomówienie.
A po trzecie już mi się nie chce, bo mnie pusty śmiech ogarnia :)
Pozdrawiam serdecznie i więcej pogody ducha życzę!
Panie Marcelu!
Zgadzam się z Panem w całej rozciągłości w kwestii udziału w wyborach młodych ludzi. Ale przed tem pozwolę sobie zaprosić Pana a może innych osób, które noszą się z zamiarem kandydowania do udziału choć w jednym posiedzeniu Komisji Budżetowej Rady Powiatu Pruszkowskiego i choć w jednej sesji Rady Powiatu. Konstruktywnie. Żeby Pan wiedział do czego Pan dąży… I proszę pamiętać, że z chwilą wyboru stanie Pan po drugiej stronie. Stanie się Pan członkiem nielubianej społecznie „grupy trzymającej władzę”. Bo zarządzanie, to wieczny kompromis pomiędzy tym co trzeba a tym co moźna. Pozdrawiam i liczę na przekonanie do udziału w wyborach młodych ludzi. Proszę tylko o staranne policzenie swojego sukcesu w tej kwestii.
Dnia 5 maj 2014 o godz. 22:09 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie,
Wymaga Pan konstruktywnych działań na sesji rady powiatu obserwatorom, samemu rzucając na niej oskarżeniami bez przedstawiania dowodów. Zresztą, doskonale Pan wie, że cała praca radnych odbywa się właśnie na komisjach – sesje rady to teatr, bo i są obecne media. Dlatego dominują pyskówki, wzajemne oskarżanie się, okazyjnie rękoczyny.
Na sesjach Rady Powiatu bywałem ostatnio w poprzedniej kadencji. Radni PO z obecności mojej i moich towarzyszy zachwyceni nie byli. W związku z tym, Pana zaproszenie odbieram bardzo pozytywnie. Jeśli pozwoli mi czas, prędzej czy później się pojawię :)
Panie Marcelu, błagam! Niech Pan nie deprecjonuje wypracowanej własnej wartości idiotycznymi cytatami płatnych szczekaczy!!! Mądry człowiek bada sprawę sam, wypracowuje własne stanowiskoi dopiero skutkiem tego wydaje opinię. Czy mogę spytać, co Pan zrobił, by rozpoznać stan faktyczny??? Obawiam się, że lenistwo i konformizm nie jest najlepszą drogą do poznania prawdy… Pozdrawiam
LDN
Dnia 10 maj 2014 o godz. 16:06 „Disqus” napisał(a):
Ja także jestem ciekawy, jakie to anonimy próbował Pan przedstawić, bo nie znalazłem informacji na ten temat w mediach…
Szanowny Panie!
Wierzę w Pana ciekawość, lecz są obszary wiedzy, których być może, nigdy Pan nie dotknie… Tym niemniej proszę obserwować zdarzenia, które nastąpią w nadchodzącym czasie, to może uchyli się rąbek i tej tajemnicy… A na poważnie: niestety, dokumenty które otrzymałem nie mogą posłużyć za narzędzie do szkodzenia ich właścicielom. Mogłem je udostępnić kolegom z Rady, lecz w żadnym przypadku nie mogą one znależć się w rękach osób, które nie zajmują się tą sprawą. Ja wyznaję starorzymską zasadę: Primum non nocere. ( po pierwsze- nie szkodzić). Pozdrawiam
Dnia 5 maj 2014 o godz. 22:13 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie, bardzo dziękuję za obszerny komentarz. W kwestii Starosty – temat zapewne doskonale Pan zna, tutaj już wszystko co mogło zostać powiedziane, powiedziane zostało. Chodzi oczywiście o sprawę Zana. Nie wiem na jakiej podstawie zarzuca mi Pan manipulację i pomówienia, skoro w tej sprawie starałem się być maksymalnie transparentny. Zarówno jeśli chodzi o wypowiedzi w mediach, relacje z posiedzeń Rady Powiatu, czy wypowiedzi na popularnym wówczas forum. Na moim procesie były obecne lokalne media, które – jak sam Pan przyzna – poczynania Starosty oceniały raczej krytycznie. Pani Starosta Elżbieta Smolińska skłamała przed Sądem, co stwierdził w mowie końcowej (na której ani Pana, ani Pani Starosty nie było, więc to raczej Pan jest niedoinformowany) właśnie Sąd. Każdemu na życzenie jestem w stanie przekazać sygnatury akt – proces był jawny, więc każdy może się z nimi zapoznać w SR w Pruszkowie.
Oczywiście, że każdy może mnie pozwać przed Sąd, tak samo jak i Pana, jak również kogokolwiek innego. Problem w tym, że jeśli robi to osoba ZAUFANIA PUBLICZNEGO, jak dyrektor szkoły, członek zarządu powiatu, jak i sam starosta, po czym Sąd stwierdza, że świadkami i oskarżycielem powodowała „zła wola”, to raczej wystawia to złe świadectwo takim funkcjonariuszom publicznym. Pani Starosta jest zresztą od tego typu spraw specjalistką – ostatnio czytałem o jakiejś gimnazjalistce, którą również pozwała. Nie wiem jak tamta sprawa się skończyła, ale proszę pomyśleć – skoro w sądzie ze starostą powiatowym i dyrektorem liceum był w stanie wygrać bez obrońcy i na obrońcę pieniędzmi dziewiętnastoletni dzieciak (wówczas ja), to jak wątła musiała być podstawa oskarżenia? Przypominam, że oskarżyciel nie zdecydował się na wniesienie apelacji :)
W związku z powyższym – proszę wybaczyć moje podejście do szczerości inicjatyw i intencji Starosty, gdyż w interakcjach z tą panią mam doświadczenie empiryczne i wiem czego się można po niej spodziewać. Zresztą – jaki by Pan chciał, żebym miał stosunek do Starosty i PO w regionie w ogóle, skoro na sesjach Wasi radni leją po mordach synów radnych opozycji? Przypomina Pan sobie sytuację?
Aha, tym razem na obrońcę mam :)
Zarządzanie. Bardzo mało mi się podoba pomysł, który zakłada „kształcenie młodych kadr”. Pod partyjną egidą jednak – mi to wygląda bardziej na budowanie własnej młodzieżówki. No chyba, że podejmowane przez Was inicjatywy będą rzeczywiście dążyły do edukacji młodych ludzi w dziedzinie partycypacji społeczno-politycznej, bez żadnych naleciałości i sugestii. Biorąc pod uwagę powyższe akapity – w to nie wierzę, ale jeśli rzeczywiście by tak było – przeproszę Pana i Panią Starostę. Moim zdaniem jednak, są na to małe szanse. Bo czego rzeczywiście chcieliby Państwo młodych ludzi nauczyć? Właśnie na tym polega partycypacja w życiu lokalnych społeczności, aby w następstwie chęci, powstawały rozwiązania – spontaniczne, po prostu z własnej woli działania. W jaki sposób będziecie uczyć młodych zarządzania? W taki, w jakim zarządzacie Starostwem Powiatowym? To właśnie od Waszych urzędników otrzymuje się odpowiedź na maila po trzech tygodniach (i to po upomnieniu się), a dodzwonić się do nich można co najwyżej po 14, bo wcześniej nie odbierają telefonów. Wie Pan, jak by zareagował mój szef, gdybym mu powiedział, że do 14 nie kontaktuję się z Klientami? To jest to sprawne zarządzanie, które chciecie przekazywać innym?
Jeśli chodzi o mnie, to oczywiście ma Pan rację, aczkolwiek nie napisałem ani nie powiedziałem nigdy nigdzie o żadnej lewiźnie. Jeżeli chce Pan komuś zarzucać takie teksty, to proszę mieć na to dowody – ja nie mam powodu sądzić, że któryś ze znanych mi lokalnych radnych brał jakąś kasę na boku. Co do istoty sprawy – proszę mi wierzyć, że bardzo bym chciał się bardziej zaangażować w życie lokalne na szczeblu politycznym, ale mam problem z utożsamianiem się z działającymi obecnie w Pruszkowie ugrupowaniami. Tak naprawdę jedyne, z którym byłbym w stanie się utożsamiać, wydaje się mało zainteresowane pozyskiwanym nowych członków i pracą z nimi. Osób chętnych do stworzenia czegoś zupełnie nowego natomiast nie znam, mimo chęci. Mimo tego jednak, do wyborów czasu jest jeszcze trochę, więc wiele może się wydarzyć. Proszę mi kibicować! :)
Witam Pana!
Bardzo serdecznie dziękuję za wyczerpujący opis Pana emocji. Niestety, nie mogę w nich uczestniczyć, ani ich podzielić, z tej prostej przyczyny, że w czasie, który Pan opisuje nie byłem radnym a opowieści na ten temat znam różne… W żadnym razie nie zamierzam nikogo bronić, z tej prostej przyczyny – że nie znam racji stron. Mogę włączyć się wyłącznie w dyskusje nt spraw bieżących lub dotyczących przyszłości – zresztą, historia ma to do siebie, że już się odbyła. A naszym zadaniem jest planowanie rozwiązań dotyczących przyszłości. Teraz dwa zdania, dla czego się zrzymam na Pana postawę:
Jak zapewne Pan wie, jestem przewodniczącym PO w Pruszkowie. Nie chcąc jednak wchodzić w dialektykę polityczną, rozpoznaje ludzi nie po tym jak kontestują, lecz co potrafią zrobić dla innych lub choćby dla siebie i swego otoczenia. Sam jestem w partii po raz pierwszy i też się uczę, ale po 60 latach przeżytych w różnych rzeczywistościach doszedłem do wniosku, że stanie na uboczu i kontestowanie nie powoduje żadnych wartości dodanych. Łatwo jest powiedzieć: brzydzi mnie polityka… Słowa tyleż puste, co destruktywnie. Zbliżają się wybory do PE. Od pół roku staram się zebrać ekipę młodych ludzi,( wcale nie namawiając do wstąpienia do partii, choć tak naprawdę – jest to jedyny sposób na efektywne zarządzanie samorządowe), do uczestniczenia w Komisjach Wyborczych. To pierwsza lekcja demokracji. Zwróciłem się do wszystkich znajomych z prośbą o zaproponowanie swoim dzieciom uczestnictwa za wynagrodzeniem 1.600 zł za jeden dzień siedzenia na krześle w Komisji Wyborczej. Na jakąś setkę rodziców do których zwróciłem się z prośbą zainteresowało się czworo młodych ludzi. Niezły wynik, prawda? Pozwoli Pan, że skoryguję nieco Pański obrazoburczy punkt widzenia… Kontestacja nie wymaga żadnych nakładów sił i środków, a jaką daje popularność!!! Napisał Pan o Szkole Zana.
Coś Panu powiem: moja córka chodziła do Zana i mam jak najgorsze zdanie o takim modelu szkoły. Mówię to głośno i przy każdej okazji. Ale to nieJest pusta kontestacja. Państwo proponujecie (o ile dobrze wiem) remont istniejącej szkoły w istniejących warunkach. Znam projekt nowej szkoły i bardzo mi się podoba- z estetycznego punktu widzenia. Zaś logiki nie dostrzegam w tym żadnej. Znam szkoły w Wielkiej Brytanii, Australii, Hiszpanii i Szwecji. I mam podejrzenie graniczące z pewnością, że w żadnym z tych krajów nikt nie odważyłby się w XXI wieku na taki anachronizm. Przewidywany koszt remontu istniejącej szkoły to ok. 24 mln złotych. I co za to dostaniemy? – Szkołę, którą nadal będą kończyli młodzi ludzie z dysfunkcją kręgosłupa…. To jest Pana model przyszłości??? Ja mam propozycję alternatywną: skoro mam wydać ze społecznych pieniędzy 34 mln to dołożę do tego jakieś 100 mln ze sprzedaży deweloperowi tego miejsca i za 134 mln wybuduję szkołę Zana w centrum Pruszkowa, w takiej klasie, że z Unii będą przyjężdżały wycieczki żeby ją zobaczyć… Zresztą dobra szkola to nie mury -to przede wszystkim doskonała kadra, świetnie wynagradzanych pracowników dydaktycznych, którym się chce… Takich wizji mam jeszcze kilka, lecz nie mam z kim tego zrobić…. Zatem, zamiast być w opozycji do Pani Starosty – może warto zrobić coś więcej niż tylko kontestować… Ja swoje pieniądze już zarobiłem i na starość postanowiłem zrobić coś dla ludzi, coś co pozostanie … Jeśli chce Pan coś zrobić dla naszego miasta – niech się PAN WŁĄCZY TWÓRCZO, bo w potencjał intelektualny jest Pan wyposażony, tylko proszę zmienić wektor tej energii. I naprawdę nie jest ważne czy będzie Pan członkiem jakiejś partii. Jesli będzie Pan dobry – na pewno się spotkamy na tej samej drodze. A na razie, zapraszam do kandydowania w wyborach samorządowych. To nie będą wybory partyjne lecz personalne. Pozdrawiam
Lechoslaw Dowgwiłłowicz- Nowicki
Dnia 5 maj 2014 o godz. 19:31 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie,
Bardzo dobrze, że myśli Pan o przyszłości.
Moim zdaniem błędem jest jednak niepatrzenie na przyszłość przez pryzmat
przeszłości. Być może Pan kupiłby samochód od kogoś, kto kilka lat wcześniej
ukradł Panu portfel, ale ja na pewno bardzo dobrze zapamiętałbym taki incydent.
Portal PruszkówMówi powstał między innymi
po to, aby mieszkańcy Pruszkowa – niezależnie od wieku – mogli razem realizować
swoje pasje, kreować „życie miejskie”, udzielać się społecznie. W moim
rozumieniu, miał to być katalizator kapitału społecznego naszego miasta. Wyszło
połowicznie, ale mogę mówić tylko za siebie. W swoich artykułach zawsze staram
się nie tylko wyrazić opinię i zdiagnozować problem, ale również przedstawić
możliwe rozwiązania. Robię to zupełnie za darmo, z wewnętrznej potrzeby partycypacji
w życiu lokalnym. Proszę sobie podpytać gdzieniegdzie w swojej instytucji – w chwili
obecnej realizuję jeden projekt promocyjno-rekreacyjno-edukacyjny z jedną z
instytucji starostwu podległą. Za darmo. Prawdopodobnie będzie tego więcej
– staram się robić różne rzeczy, w miarę
możliwości czasowych. Proszę więc sobie Panie Lechosławie wsadzić w buty swoje
oskarżenia o marudzenia i nic nierobieniu.
Nie brzydzi mnie polityka. Wręcz przeciwnie
– pasjonuje mnie. Zazwyczaj jest brudna i obrzydliwa, ale można z tego świata
wyłuskać ludzi, którzy rzeczywiście uczestniczą w tej grze po to, aby zrobić
coś dobrego. Takim ludziom zawsze będę kibicował, niezależnie od afiliacji
politycznych.
Dla mnie istotą samorządności jest
znajomość lokalnego środowiska i kontakt z nim. Warto wspierać ugrupowania
lokalne, bo ich powstawanie wynika z chęci zmian, i nie są od nikogo zależne –
nie ma szefów. Pan ma szefową, która ma szefa, który również ma szefa. Partie
polityczne – moim zdaniem – zazwyczaj nie sprawdzają się w formule
samorządowej, gdyż są silnie hierarchiczne i mają zasięg globalny. Gdy
działania pruszkowskiej PO przestaną się podobać wyższemu kierownictwu, to
polecą głowy. Tak jest w całej Polsce, ze wszystkimi partiami politycznymi.
Zresztą – obecna ekipa rządząca w Pruszkowie nie jest idealna, ale mimo
wszystko od kilku kadencji wyborcy konsekwentnie udzielają jej mandatu
zaufania. Czy to dlatego, że się „nie sprawdzają”?
Napisał Pan o pomyśle lokowania młodych
ludzi w Komisjach Wyborczych. Bardzo mi się on podoba! Szkoda, że wcześniej o
nim nie słyszałem. Zachęcam do napisania na ten temat na naszym portalu – być
może uda się Panu zainteresować szerszą grupę docelową.
Liceum Zana. Na pewno ma Pan sporo racji w
kwestii sprzedaży terenu i budowy zupełnie nowego budynku dla tych dzieciaków i
kadry pedagogicznej. Tyle tylko, że to nie jest pomysł, z którym walczyliśmy z
uczniami kilka lat temu. Ówczesny pomysł Starostwa był taki, żeby szkołę
zrównać z ziemią, a uczniów i nauczycieli przenieść do szkoły przy Gomulińskiego.
Nie obrażając nikogo – rozmontowanie jednej z najlepszych szkół w regionie i
połączenie jej z placówką, której poziom dydaktyczny jest – delikatnie mówiąc –
niezbyt wysoki, jest moim zdaniem skandaliczne. Nie wiem jak jest teraz, ale za
moich czasów w Zanie matury nie zdawała jedna osoba na rocznik. JEDNA OSOBA. W
ZSTiO na Gomulińskiego oblewało – według relacji moich znajomych z tej szkoły –
około 15% uczniów. Których było kilka razy więcej niż uczniów w Zanie. O
budowie nowej siedziby szkoły nie było w tym czasie mowy! Zresztą, protestowali
nie tylko nauczyciele (których motywacje były oczywiste), ale również
uczniowie, ich rodzice i absolwenci. A Starosta z nimi walczyła. To jest dla
Pana słuchanie wyborców i realizacja wspólnych celów? Z Pana wersją wydarzeń
zgadza się tylko jedno – kasa od dewelopera. Co dalej z tą kasą? Nie wiadomo…
Taka jest moja percepcja ówczesnych wydarzeń. Sprawą od kilku lat już się nie
zajmuje, więc jeśli coś się w tej kwestii dzieje w chwili obecnej, proszę mnie
z tymi działaniami nie wiązać.
Nad uczestniczeniem w wyborach jako
kandydat – jak wspominałem – poważnie się zastanawiam. Cały czas staram się
znaleźć grupę osób, z którą będę mógł aktywnie działać, a nie tylko być na
liście wyborczej. Być może spotkamy się gdzieś po drodze, ale na pewno nie w
Platformie Obywatelskiej :)
Miły Panie!
Zacznę od końca:
– nigdzie nie jest powiedziane, ze musi się Pan identyfikować z jakąkolwiek partią – lecz jest to punkt widzenia dość kontrowersyjny dla pracy nad dobrem swoich współmieszkańców. Proszę sobie wyobrazic, że zostaje Pan prezydentem M. Pruszkowa. Co będzie źródłem finansowania Pańskiej idei zarządzania miastem? Zapewne podatki, ściągnięte z mieszkańców – jednym słowem- kara dla nich, za to , że Pana wybrali… Chce Pan kandydować? Super! Chwała Panu za to! Proszę jeszcze zarazić tym pomysłem więcej osób – bo mądrych nigdy za wiele. Ale opowiadać o tym co się chce- a to realizować – to dwie różne filozofie… Skoro nie zamierza się Pan identyfikować z żadną z partii, to gdzie Pan będzie przy podziale środków z budżetu centralnego? Kto będzie reprezentował interes Pana i Pańskich wyborców np. w Sejmie, w Ministerstwie Finasów, w Sejmiku Samorządowym Województwa, czy wreszcie u Wojewody? Tam znajdują się żródła finansowania dla wielu samorządowych zadań majątkowych… Pisze Pan o obecnej władzy w Pruszkowie? A co Pan wie na jej temat? Że wybierani przez kilka kadencji? To dobrze czy źle??? Zna Pan projekt budżetu Pruszkowa na rok 2015 i Wieloletni plan finansowy na lata najbliższe? A może przyglądał się Pan potrzebom mieszkańców versus wydatki majątkowe zarządu gminy? Nie? To zapraszam do mnie. Będzie Pan mógł sobie poczytać i wyciągnąć wnioski. No chyba,ze nie jest Pan zainteresowany… Aaa, to także polityka…. Generalnie , porównuję Pana stanowisko i Jego obiektywizm w ocenie działań Zarządu Powiatu i Zarządu Gminy i mam niejasne wrażenie, graniczące z pewnością, że rozumiem Pana „obiektywizm”. Tylko, ze to nie mój cyrk i nie moje małpy… Jeśli się mylę – to cóż – mam do tego prawo, jak każdy człowiek.
Czas pokaże, czym ostały się wartości reprezentowane przez każdego z nas… Pozdrawiam
Lechosław Dowgwillowicz-Nowicki
Dnia 10 maj 2014 o godz. 15:58 „Disqus” napisał(a):
Panie Lechosławie,
Nie posądzam Pana o głupotę, więc przyjmuję powyższą argumentację jako manipulację. Określanie lokalnych podatków jako „kary” dla mieszkańców może trafić tylko do ludzi, którzy o przedmiocie sprawy mają zerowe pojęcie. „Umowę społeczną” J.J. Rousseau Pan rozumiem czytał? Jeżeli nie, to zachęcam do nadrobienia zaległości – na naukę nigdy nie jest za późno.
Idźmy Pana tropem w kwestii partyjności. Odrzućmy na chwilę realia, czyli Pruszków zarządzany z – moim zdaniem – nienajgorszym skutkiem, mimo marnej komunikacji z wyborcami, przez samorządowców, którzy są wybierani przez mieszkańców miasta od kilku kadencji. Być może uważa Pan mieszkańców Pruszkowa za głupich bądź naiwnych, ale tym się nie będziemy zajmować. Załóżmy, że w wyborach samorządowych 2014 w Pruszkowie w Radzie Miejskiej i Radzie Powiatu większość będzie miała PO, nawet prezydentem miasta zostanie człowiek Platformy. W tym samym czasie na Mazowszu po raz kolejny zwycięstwo odniesie niezatapialny Struzik. Będziecie mieli pełnię władzy i relatywnie łatwy dostęp do ośrodków decyzyjnych. Przychodzi rok 2015, wybory parlamentarne wygrywa PiS. PSL – jako typowa partia obrotowa – zawiązuje z PiS koalicję, PO wypada z rządu. Marszałek Struzik przestanie być chętny do współpracy.
Przyzna Pan, że scenariusz nie jest z gatunku political fiction – jest bardzo prawdopodobny, jeśli będziemy patrzeć na polską scenę polityczną z dzisiejszej perspektywy. Czy jeżeli pruszkowska PO zostanie bez wsparcia Rządu i zwierzchników w samorządzie, to złoży Pan mandat? Uzna Pan, że – skoro nie możecie mieć wpływu na politykę na szczeblu choćby wojewódzkim – nic się nie da zrobić, w związku z czym Pana obecność w Radzie Powiatu pruszkowskiego jest zbędna? Proszę o jednoznaczną i konkretną podpowiedź.
Jak wygląda kwestia wykorzystania środków unijnych w powiecie? Jak wyglądamy na tle innych powiatów w województwie? Jak to się dzieje, że pieniążki z województwa płyną szerokim strumieniem do Płocka, a do Pruszkowa już nie? Czy może mieć to jakikolwiek związek z miejscem, z którego do Sejmiku Województwa Mazowieckiego startuje niezatapialny marszałek Struzik? :)
Zawsze jestem zainteresowany wymianą informacji o moim najbliższym otoczeniu. Jeżeli ma Pan jakieś interesujące materiały, którymi chce się Pan podzielić – bardzo chętnie się z nimi zapoznam.
Szanowny Panie, napisał Pan: „Zwróciłem się do wszystkich znajomych z prośbą o zaproponowanie swoim
dzieciom uczestnictwa za wynagrodzeniem 1.600 zł za jeden dzień
siedzenia na krześle w Komisji Wyborczej. Na jakąś setkę rodziców do
których zwróciłem się z prośbą zainteresowało się czworo młodych ludzi.” – brzmi to absurdalnie, szczególnie w tym kraju! Czyli wychodzi na to, że jest jak i gdzie zarobić, ale ludziom się nie chce. A zatem jeśli kiedyś powtórzy się taka sytuacja i nie będzie Pan mógł nikogo znaleźć, to ja chętnie!
Bardzo Panią przepraszam. Wkradła się literówka: nie 1600 zl lecz 160 zł. To jest oficjalna dieta zgodna z zapisem ustawy.
Dziękuję za zwrocenie uwagi.
Ale jeśli momo to chciałaby Pani coś zrobić, to zapraszam. Będzie mi bardzo miło!
Pozdrawiam
Bardzo Pana proszę o sprawdzenie swoich wiadomości w folderze „inne” w serwisie społecznościowym facebook. Pozdrawiam
Witam Panią!
Niestety, ale nie znalazłem folderu „inne”. Jedyne „inne” to „inne polubienia” wśród których jest także „Pruszków mówi”.
W innej kwestii :
Wczoraj w nocy rozwieszałem plakaty 23-y letniej kandydatki do PE – najmłodszej z całej plejady.
Znakomita dziewczyna, mądra, ogarnięt, i chce jej się chcieć.
Proponuje, żeby Pani zainteresowała się Nią. Wreszcie młody człowiek, który nie gada, tylko robi. Zajdzie daleko, tylko trzeba je dać kapitał zaufania w postaci poparcia. Nazywa się Kinga Gajewska i jest z Błonia. W razie potrzeby mam z Nią kontakt.
Dajcie młodym szansę….
Proszę o kontakt: paulina_pol@onet.eu
Może ja podpowiem – proszę otworzyć skrzynkę z wiadomościami i znaleźć tą od p. Pauliny.